Biały dym! Nie, przecież jest czarny… Biaaały! 13 marca o godzinie 19:06 redakcja polskiej sekcji Radia Watykańskiego zawrzała. Mamy nowego papieża!
Jeszcze pięć lat temu nie uwierzyłabym, że kiedykolwiek przyjdzie mi poznać pracę w radiu. Tym bardziej nie wyobrażałam sobie, że będę uczestniczyć w przygotowaniach do transmisji radiowej wyboru nowego papieża. Cały dzień oczekiwaliśmy w redakcji na wyniki konklawe, śledząc transmisję Vaticana TV, niecały kilometr od Bazyliki. Już zaczęliśmy pakować się do domu, kiedy z komina uniósł się biały dym. Gdyby nie stypendium, a więc gdyby nie wsparcie ludzi wielkiego serca, którzy wierzą, że pomoc niezamożnej młodzieży ma sens, nie wydarzyłoby się w moim życiu wiele dobrych rzeczy.
Od miesiąca przebiegam co rano przez Plac Świętego Piotra, żeby dotrzeć do redakcji. Pod czujnym okiem doświadczonych pracowników Radia uczę się, jak sporządzać czytane na antenie wiadomości, zajmuję się montażem dźwięku, poznaję warsztat lektora radiowego i rozmawiam z przybyłymi do Watykanu pielgrzymami z Polski. Codziennie mijam na korytarzu Węgrów, Słowaków, Czechów, Litwinów, a także pracowników pozostałych redakcji. W Radiu funkcjonuje ponad pięćdziesiąt sekcji językowych, wszyscy pozdrawiają się po włosku. Praktyki w miejscu, gdzie styka się ze sobą tak wiele kultur, otwierają zupełnie nowe spojrzenie na wiele spraw. Podobnego doświadczenia na pewno nie można zdobyć w jakimkolwiek radiu o zasięgu krajowym. Ciągle trudno mi więc uwierzyć, że tutaj jestem.
Moja pierwsza myśl po dotarciu do Rzymu: tutaj jest już wiosna! Zielone drzewa, bezchmurne niebo, w porównaniu z wietrzną Warszawą, Włochy wydawały mi się odległym, słonecznym krajem. Wszystkich, którzy już zazdroszczą, uspokajam, jeszcze do wczoraj ciągle padał deszcz. Włosi, zwłaszcza starsi, są jednak ciągle uśmiechnięci, nieustannie doświadczam ich życzliwości. Kiedy kilka dni temu jechałam porannym pociągiem do Radia, uczyłam się słówek z fiszek, przewracając raz po raz kartonik z włoskimi hasłami i ich polskim tłumaczeniem. Zauważyłam, że zaczął zerkać mi przez ramię siedzący obok starszy pan. Po chwili zaczął rozmowę od stwierdzenia, że to bardzo dobry sposób na naukę i zapytał, czy może się przyłączyć. Wszyscy wokół uśmiechali się serdecznie, kiedy po przeliterowaniu przeze mnie polskiego wyrazu, z namaszczeniem powtarzał je po swojemu.
Jestem w Watykanie od miesiąca, codziennie doświadczam tylu nowych rzeczy, że czas ten wydaje mi się znacznie dłuższy. Już teraz wiem, że staż w Radiu Watykańskim będzie jednym z najpiękniejszych wspomnień mojego życia. Bardzo chciałabym osobiście podziękować każdemu, kto wspomaga Fundację, a skoro nie mogę zrobić tego bezpośrednio, zapewniam o pamięci w modlitwie. Bóg zapłać!
Justyna Katarzyna Kielniacz
Fot. Tomasz Reczko