W piątek, 16 stycznia wspólnota toruńska stypendystów Fundacji „ Dzieło Nowego Tysiąclecia” na wspólnym spotkaniu gościła wyjątkową osobę.
Naszym gościem była Siostra Zygmunta Kaszuba, karmelitanka, która 18 lat swojego życia spędziła na misjach w Afryce. Założyła tam Dom Zakonny i razem z oo. karmelitami bosymi misję w Musongati oraz zbudowała szpital dziecięcy działający do dziś.
To niezwykłe spotkanie Siostra zaczęła od słów „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus ! Spędźmy tę chwilę czasu razem z Janem Pawłem II” I rozległ się śpiew tej ulubionej pieśni Naszego ukochanego papieża… Barki.
Dalej siostra przeszła do wypowiedzi o swoich przeżyciach, doświadczeniach misyjnych. Zanim jednak usłyszeliśmy o Burundi, gdzie docelowo przebywała na misjach, opowiedziała stypendystom o swojej niezwykłej duchowej bliskości z Ojcem Świętym. Mówiła, iż dziękuje Bogu za łaskę obecności przy kulminacyjnych momentach życia Jana Pawła II. Zapewniała, że Jan Paweł II, ten wspaniały misjonarz całego świata, spogląda teraz na nas z nieba z wielką miłością, i że każdy z Nas przez chrzest święty również staje się misjonarzem.
Siostra zaznaczała, że bycie misjonarzem można podzielić na dwie grupy: Ci którzy jadą na misje i Ci, którzy ich wspierają. Niezwykle ważne jest aby nie zabrakło żadnej z tych grup, ponieważ one się wzajemnie uzupełniają, każda jest równoznacznie ważna i niezbędna.
Wypowiedź o misjach siostra rozpoczęła mówiąc: ludzie w Afryce nie narzekają, ponieważ według ich przekonania narzekać i płakać to słabość. Wyjeżdżając na misje była w pełni świadoma, że jedzie w miejsce gdzie ludzie nie słyszeli o Chrystusie, gdzie borykają się z głodem, ubóstwem, brakiem dostępu do wody, ciężkimi warunkami i bolesnymi chorobami, jednak wiedziała także że jej „ misją jest głosić Chrystusa, świadczyć o nim słowem i życiem”.
Siostra zaprezentowała Nam realia tamtejszego życia, pokazała wiele zdjęć, każde z nich szczegółowo omawiając. Przybliżyła Nam zupełnie inne realia, dla wielu nawet niewyobrażalne, wydające się za już przeminione, zapomniane. Opowiadała o kulturze, zwyczajach, sposobach budowania domów, zdobywania pożywienia, pracach na roli. Ten świat o którym tak niezwykle opowiadała wydawał się być niedzisiejszy a jednak tak bardzo prawdziwy. Wiele chorób atakujących ludzi z powodu braku higieny, środków czystości, niemoc rodziców gdy dziecko umiera z głodu, tak wiele zakażeń i tak ogromna potrzeba wyciągnięcia ręki na pomoc. Siostra wiele razy zaznaczała, że tam gdzie pojawił się misjonarz tam zawsze było dużo ludzi i tak dużo potrzeb. Misjonarz nigdy nie ma wolnego czasu, zawsze jest w pogotowiu, zawsze jest potrzebny w każdej chwili. To właśnie na misji człowiek odczuwa, że nic mu nie jest trudne, że wystarczy tylko zaufać Panu. Misjonarz boryka się z wieloma trudnościami, wiele ciężkich doświadczeń go spotyka jednak, jak relacjonuje s. Zygmunta „ gdy na twarzy opuchniętego z głodu dziecka pojawi się uśmiech to znaczy, że jest uratowane, to znaczy, że to ma sens, to znaczy, że Bóg czuwa, nigdy człowieka nie opuszcza”. Wtedy też w głowie pojawia się jeden krzyk: Boże powołaj i poślij misjonarzy i tych, którzy mu pomogą !
Kończąc spotkanie Siostra prosiła aby w życiu codziennym nie zapominać o misjonarzach, ponieważ oni potrzebują pomocy. Można swoje cierpienie poświęcić za misje. Pamiętajmy, że aby misjonarz mógł wypełniać powierzone mu zadania potrzebuje wsparcia od każdego z nas. Ogromnie wartościowe było to spotkanie dla każdego z Nas. Na twarzach można było dostrzec zdziwienie, podziw a nawet łzy. Bardzo się cieszymy, że S. Zygmunta przyjęła nasze zaproszenie i dzięki jej wielkiemu entuzjazmowi, niezwykłej sile serca i ducha mogliśmy przenieść się na chwilę w inną rzeczywistość.
Karolina Umińska
wspólnota toruńska