W minioną środę, 8 kwietnia 2015 roku, stypendyści wspólnoty toruńskiej Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” przeżyli niezapomniane spotkanie. Gościem specjalnym był pan Jacek Zieleniewicz – były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz – Birkenau i Natzweiler- Struthof.
Spotkanie odbyło się nieprzypadkowo, ponieważ właśnie teraz w 2015 roku, dokładnie 27 stycznia 2015 roku miały miejsce odchody 70 rocznicy wyzwolenia Auschwitz.
Gdy rozpoczęła się wojna pan Jacek Zieleniewicz miał 13 lat, skończył właśnie I klasę gimnazjum w Poznaniu. Wysiedlony został z miejscowości Końskie w sierpniu 1943 roku podczas masowych aresztowań ludności przez gestapo. Jak wspomina: wszyscy myśleliśmy, że nas wywiozą do lasu i tam zabiją; jednak udało nam się- trafiliśmy do Auschwitz. Miało to miejsce 22 sierpnia 1943 roku. Otrzymał numer obozowy: 138142.
Pan Jacek rozpoczął od przeczytania fragmentu książki „ Byliśmy w Oświęcimiu „ Tadeusza Borowskiego, ponieważ jak uważa w tych zdaniach zawiera się opis czasów 1939-1945. Wspominał autora mówiąc: Znałem Tadka Borowskiego. Mieszkaliśmy w jednym namiocie, kopaliśmy ten sam rów. Pamiętam jego numer obozowy: 119198. Dalej przybliżył zgromadzonym czasy spędzone w obozie. Mówił o nieludzkich warunkach, ciężkiej pracy, wyzyskiwaniu ludności, tragicznych losach kobiet a przede wszystkim dzieci. Wszyscy słuchaliśmy z niedowierzaniem, z trudem wyobrażenia sobie jak straszliwy okres historii przeżył. Z widocznym bólem wspominał tych wszystkich, którzy w tragiczny sposób stracili życie w obozie. Niejednokrotnie powtarzał, że tego nie da się zapomnieć. Przybliżając nam życie w obozie, przedstawiał wiele fotografii, które pozwalały uzmysłowić sobie choć odrobinę o czym mówi. Mieliśmy możliwość zobaczyć, przeczytać listy, które wysyłał do rodziny.
Wspominając relacje międzyludzkie w obozie przywołał słowa Borowskiego: Byliśmy źli, twardzi i okrutni, często zapieraliśmy się człowieczeństwa… i to była prawda. Dodał jeszcze: My byliśmy więźniami, nie byliśmy ludźmi i choć czasami zdarzały się przyjaźnie to tylko między tymi, którzy byli z jednego transportu , łapanki, czy miasta. Zdarzało się bardzo często, że nikt nikomu nie pomagał i nikt nie miał wyrzutów sumienia, to była walka o życie, kto miał szczęście ten przeżył.
Podsumowując przedstawił trzy rzeczy, które trzeba było mieć aby przeżyć:
Po pierwsze: nadzieja- nie wolno jej było tracić, nie wolno było się poddawać;
Po drugie: przyjaciele- nikt nie przeżył obozu sam;
Po trzecie: szczęście- bardzo dużo szczęścia i to chyba było najważniejsze.
Na zakończenie, pan Jacek zwrócił się do nas, młodych Polaków: To Wy należycie do tych, którzy urodzili się po wojnie i musicie zrobić wszystko, abyście odchodząc mogli powiedzieć, że zrobiliście wszystko, aby trwał pokój na świecie. Mówił: naszym życzeniem i nadzieją, byłych więźniów obozów koncentracyjnych i wszystkich, którzy żyli w czasach wojny jest wasza przyszłość. Dodał również, że musimy pamiętać, że nie ma złych narodów, są tylko źli i dobrzy ludzie.
Cieszymy się, że pan Jacek Zieleniewicz przyjął nasze zaproszenie i dzięki temu mieliśmy możliwość posłuchania, spotkania się ze świadkiem tamtych, straszliwych zdarzeń, zdarzeń obok, których żaden Polak nie potrafi przejść obojętnie. A my…. mieliśmy szanse poznać prawdę, mamy szansę nieść tą prawdę w świat i przekazywać następnym pokoleniom, pokoleniom, którym nie będą dane takie spotkania.
Karolina Umińska
Wspólnota toruńska