Św. Jan Paweł II był dla mnie pomnikiem. Podziwiałem Go tak samo, jak podziwia się te wszystkie mniej lub bardziej patetyczne, a czasem i karykaturalne, statuy. Idziesz obok i wiesz, że jest to ktoś ważny, bo inaczej nie stawialiby go na cokole w centrum miasta. Moje emocje względem Niego zawierały się w bezwiednie wypowiadanym – parafrazując Gombrowicza – “Jan Paweł II wielkim Polakiem był”. Ot, takie ze mnie pokolenie JP2 było. Aż w końcu, całkiem przypadkowo, trafiłem poprzez konkurs o indeks na studia im. Bpa Jana Chrapka do Fundacji. Dali mi indeks, stypendium i przyjaźnie, które, jak się zdaje, przetrwają do końca życia. Nie wypadało więc ograniczać się do “pomnikowej” znajomości św. Jana Pawła II. Poznanie Jego myśli, dzieł, twórczości musiało ustąpić jednak wrażeniu, jakie wywarli na mnie inni stypendyści. Owszem, na początku myślałem, że trafiłem do sekty – obejmowanie się na przywitanie, wspólne spotkania, modlitwy, imprezy. Po jakimś jednak czasie to dzięki tym ludziom dostrzegłem sedno przesłania Jana Pawła II do młodych, zobaczyłem, jak to jest żyć wiarą na co dzień. I za tą możliwość spotkania Jego “żywego pomnika” będę dziękował Mu do końca życia.
11LIP.2016