Wylądowałem na wymianie studenckiej w Coimbrze, zainstalowałem się, okradli, przeinstalowałem.
Język Portugalski – ósmy najpopularniejszy język świata. 210 milionów ludzi oraz Paulo Coelho posługujących się nim na co dzień: Brazylia, Mozambik, Angola, Gwinea Bissau, Gwinea Równikowa, Wyspy Świętego Tomasza, Republika Zielonego Przylądka, Timor Wschodni oraz, mało kto o tym wie, ale też Portugalia. (więc jednak nie po hiszpańsku!) Jaki on jest? Tak, jest podobny do hiszpańskiego, francuskiego, czy włoskiego, ale TU SIĘ MÓWI PO PORTUGALSKU (jeszcze raz: nie po hiszpańsku!). Inaczej, trudniej, bez seplenienia, nie tak modnie. Jeśli nie znasz żadnego z powyższych, to turyści śródziemnomorscy od tubylców będą nie do odróżnienia. Jeśli chcesz zapytać dziewczynę o drogę, tak czy siak (patrz poniżej) lepiej zacząć po angielsku niż strzelać czy Włoszka czy Portugalka – wszystkie wyglądają tak samo. Dla sąsiadów z Półwyspu Iberyjskiego jest ponoć jak polski dla Czecha: można przeczytać, można zrozumieć, ale każde kolejne słowo kończące się na dźwięczne 'sz’ 's’lub piskliwe 'ą’ 'om’ dodaje +1 do irytacji. Czasem ktoś spyta: „A umiesz hiszpański skoro tam lecisz?”
Z literami też się postarali. Co prawda od Chińczyka z pokoju obok uczę się tylko zabaw z kotami, ale czytanie portugalskiego to wstęp do arkanów kantońskiego. Tutaj mają śmieszne znaczki nad niektórymi literami, a sama 'A’ ma cztery odmiany: a ã â á (których chyba używa się w zależności od wykształcenia rozmówcy), ja dla niepoznaki korzystam jak dotąd tylko z pierwszej. Nawet pozować na bloga po angielsku nie potrafią. Gramatyka jest prosta, podobna do wszystkich języków romańskich, czyta się nie najgorzej, ale zrozumieć Portugala – nie sposób. Krzyczy, no i co sprawia największy problem – mówi po portugalsku. Czy oni jeszcze żyją Magellanem, że nie mogą się nauczyć angielskiego? Pojedź do Niemiec i spytaj kobietę Niemca, czy mówi po angielsku. Choćby odparł „a little bit”, mógłby tłumaczyć kartę zwolnień lekarskich Twojej nauczycielki z liceum. A tutaj? Co drugi mój dialog na początku pobytu brzmiał tak:
-Excuse me, do you speak English?
-Yes, yes!!!
-Could you tell me, please, where can I find twenty-four hour shop? …
-Os Correios são do outro lado da cidade. Você vai para baixo, direita, fazer uma sesta, à direita, passar o rio, beber e Porto Fino o terceiro prédio à direita. Morro acima, bla bla bla, Cristiano Ronaldo.
Więc nie do końca z przekonaniem radzę próbować po angielsku. Źle to się nie skończy, ale w tym kraju nie w zwyczaju jest strzępić sobie nerwy 😉 *tak wygląda typowy podryw Erasmusa Generalnie język nie jest trudny, problemy przychodzą z wymową i słuchaniem. Ale myślę, że do lutego będę w końcu potrafił kupić coś na wagę, a nie na oko.
Jeśli chcesz mnie odwiedzić, a nie wiesz jak się porozumiewać, żeby nie wyjść na językowego ignoranta, trzymaj się dwóch prostych zasad: Przed każdym słowem dodaj głębokie 'o’, a zdanie zakończ dźwięcznym 's’ (czyta się ). Kiedy nie wiesz co powiedzieć, powiedz „obrigado”. To magiczne słowo może oznaczać wszystko, i sprawi, że Portugalia stanie dla Ciebie otworem:
kiedy kogoś potrącisz, obrigado=przepraszam
kiedy stukasz się kieliszkami, obrigado=na zdrowie
kiedy ktoś wpieprza rybę, obrigado=smacznego kiedy machasz ręką na przywitanie, obrigado=cześć!
kiedy machasz ręką na pożegnanie, obrigado=żegnaj!
PS. Kobiety mówią obrigada (Po obaleniu rządów Salazara feministki zażądały elementu odróżniającego ich od mężczyzn)
Po wyuczeniu się powyższych fundamentalnych princípios, bez większych obaw możesz tu zamieszkać i nie obawiać się spojrzeń opalonych ksenofobów. Aby jeszcze bardziej poprawić Twój humor, zamieszczam zdjęcie psującej się pogody (od dziś nakładam skarpetki!) W następnym wpisie spróbuję przybliżyć, jak PORTUGALCZYKOM idzie posługiwanie się tym portugalskim. Boa noite!
Tomek Kołodziejczuk / FDNT