Drodzy przyszli maturzyści!
Nie dajcie się zwariować tą całą maturą! Co prawda nauczyciele będą mówili tylko o tym, ciągle straszyli i poganiali. Na pewno jest to ważne, ale pamiętajcie, że samym stresem nic nie osiagniecie. Ja uczyłam się całe 4 lata technikum, dodatkowo gdy tylko zaczął się rok szkolny uczęszczałam na dodatkowe zajęcia z przedmiotów maturalnych. W sumie tygodniowo miałam 8 godzin matematyki i 7 angielskiego. Dzięki temu zdecydowałam się również pisać angielski rozszerzony. Co prawda często już mi się nie chciało siedzieć do późnych godzin w szkole, ale zaciskałam zęby. Codziennie wieczorem odrabiałam lekcje, a później przed snem ćwiczyłam swój angielski, czy powtarzałam lektury. Dopiero w drugim semestrze w weekendy robiłam arkusze maturalne z matematyki. Prezentację z polskiego napisałam sama, nie uczyłam się jej na pamięć-po prostu wiedziałam o czym chcę mówić. I to pozwoliło mi zdać polski ustny na 100%. Bez większego stresu pojechałam po południu do szkoły, zdałam to i – z powrotem do domu.
Podczas gdy moi rówieśnicy całą majówkę przesiedzieli w książkach, ja odpoczywałam i spędzałam ten czas z rodziną. Ale oni odpuścili sobie całe technikum i teraz szybko musieli nadrobić ten stracony czas. A tak się nie da… Trzeba uczyć się stopniowo, nie za dużo na raz. Zapamiętane rzeczy trzeba przećwiczyć w praktyce. Naprawdę ważne jest, żeby nie zostawiać nauki na ostatnią chwilę, systematycznie uczyć się w ciągu roku szkolnego. wiedza musi się usystematyzować – inaczej „uleżeć”.
Czas przed samą maturą warto poświęcić na odpoczynek, relaks, sen. Nie zapomnijcie o dobrym śniadaniu w dniu samej matury, żeby czasem nie zemdleć 😉
Kasia K, diecezja warmińska