Wywiad z kustoszem Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej ks. Sławomirem Homoncikiem MIC.
Proszę, by opowiedział ksiądz o tym, jak i kiedy powstało Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej.
Sanktuarium powstało dosyć dawno, bo ponad 170 lat temu. Jego powstanie związane jest z objawieniami Matki Bożej, która ukazała się pasterzowi Mikołajowi Sikatce w 1850 roku w Lesie Grąblińskim. To las oddalony o ok. 2 km od Lichenia. Tam wówczas znajdował się obraz Matki Bożej, który na sośnie umieścił Tomasz Kłosowski. Kilka lat później Mikołaj Sikatka, wypasając w tej okolicy bydło, miał objawienia Matki Bożej, która nawoływała do pokuty i nawrócenia, przestrzegając przed zarazą grożącą ludności. Maryja mówiła o tym, że grzech się szerzy, że ludzie nadużywają alkoholu, żyją bezbożnie… Zapowiadała także, że jeśli zaraza wybuchnie, bo ludzie się nie nawrócą, będą pielgrzymować do tego miejsca, szukając ratunku. I tak się też stało – kiedy pojawiła się epidemia cholery, do lasu zaczęli przychodzić ludzie, modląc się przed obrazem o uzdrowienie. Przedstawiali różnego rodzaju prośby i doświadczali opieki Maryi. Wtedy postanowiono przenieść łaskami słynący obraz Matki Bożej z Lasu Grąblińskiego do Lichenia, to był rok 1852. Umieszczono go w kościółku, który był kaplicą cmentarną, dzisiaj to jest kościół Matki Bożej Częstochowskiej, dlatego, że kościół parafialny pw. św. Doroty był wtedy remontowany. Kiedy remont się zakończył, przeniesiono tam obraz. Następnie w 2006 roku umieszczono go w Bazylice Licheńskiej. I tam obraz znajduje się do teraz. Budowę bazyliki rozpoczęto w 1994 roku, a zakończono w 2004. Dlaczego sanktuarium powstało? Najprościej mówiąc – bo Matka Boża wybrała to miejsce poprzez objawienia, o których wspomniałem.
Jaka jest Matka Boża Licheńska, jaka jest jej specyfika?
Obraz jest kopią obrazu Matki Bożej Słuchającej z Rokitna, natomiast to, że Matka Boża jest czczona jako Matka Boża Bolesna Królowa Polski, jest związane z faktem, że na szacie Maryi na oryginalnym obrazie znajdują się znaki Męki Pańskiej. Wzdłuż płaszcza są zaznaczone symbole takie jak obcęgi, drabina, szczypce, elementy, które są związane z męką Jezusa Chrystusa. Stąd przymiot Matki Bożej jako Bolesnej.
Kto odwiedza Sanktuarium?
Sanktuarium jest znane w Polsce od wielu dziesiątek lat, praktycznie od koronacji obrazu Matki Bożej Licheńskiej koronami papieskimi, czyli od roku 1967. Obraz koronował Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński. Już wtedy kult Matki Bożej Licheńskiej był znany i rozpowszechniony, ale od tego czasu nastąpił znaczny jego wzrost. Dlatego też do Sanktuarium Licheńskiego przybywają różnego rodzaju grupy pielgrzymów. Są to pielgrzymki zorganizowane autokarowe, są to pielgrzymki branżowe, piesze, które przychodzą docelowo do Lichenia albo przez Licheń przechodzą w drodze na Jasną Górę. Są grupy pielgrzymkowe specyficzne, takie jak pielgrzymka konna, motocyklowa, rowerowa itd. Kiedyś nawet przylatywali tutaj paralotniarze, ponieważ mamy dosyć dużą przestrzeń, którą nazywamy lotniskiem, choć w tej chwili to parking. A nazywa się lotniskiem, dlatego że tutaj, na tym placu, lądował w 1999 roku papież Jan Paweł II. Dwadzieścia pięć lat temu jako pielgrzym był w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej.
My, Marianie, mówimy, że Sanktuarium jest Domem Matki, dlatego że do Lichenia tak, jak do domu naszych mam, zawsze możemy jako dzieci przychodzić, przyjeżdżać. Jesteśmy na studiach w różnych miejscach, mamy różne potrzeby, szczególnie jeśli dzieje się coś trudnego, to jedziemy do domu rodzinnego. Tak też Sanktuarium jako Dom Matki przyciąga do siebie różnego rodzaju grupy pielgrzymów z różnymi potrzebami. Dla wielu jest to miejsce doświadczenia wsparcia Matki Bożej, łaski, czy cudu w bardzo trudnym okresie życia. Jeśli wejdziemy do Bazyliki Licheńskiej i popatrzymy na ściany w prezbiterium albo pójdziemy za ołtarz, to zobaczymy tablice z różnego rodzaju wotami. Są to dary, które pielgrzymi zostawili Matce Bożej w podziękowaniu za doznane łaski albo z nadzieją, że otrzymają jakąś łaskę. Najczęściej są to dowody wdzięczności. Ludzie dziękują, zostawiając jakiś swój order, korale, pierścionek czy zegarek, coś, co jest dla nich cenne, co pragną ofiarować Matce Najświętszej.
W Sanktuarium staramy się przyjmować wszystkich. Dla wszystkich pielgrzymów chcemy zorganizować coś, co będzie okazją do budowania wzajemnych relacji – np. myślę tutaj o rodzinach, małżeństwach, spotkaniach wielopokoleniowych, czy też o spotkaniach z racji Dnia Nauczyciela, Dnia Służby Zdrowia, czy Honorowych Krwiodawców. Zależy nam także na tym, żeby ludzi, którzy tutaj przebywają, podprowadzać pod spotkanie z Matką Najświętszą i Jezusem Chrystusem. Zawsze staramy się pokazać pielgrzymom, że centralnym miejscem tego sanktuarium i wydarzeniem, które powinno być wpisane w ich pielgrzymowanie, jest Eucharystia. Najlepiej by była przeżywana w sposób pełny, w stanie łaski uświęcającej, z możliwością przyjęcia Komunii Świętej. Stąd w bazylice jest tyle konfesjonałów, gdzie dyżurują kapłani, by ludzi, którzy potrzebują sakramentu pokuty i pojednania, pojednać z Panem Bogiem, by mogli z tego sakramentu skorzystać, a później skorzystać z Mszy Świętej i Komunii Świętej.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że część osób, z racji położenia Sanktuarium wśród jezior, zieleni, przyjeżdża tutaj, żeby zwyczajnie odpocząć. Ludzie przyjeżdżają całymi rodzinami na przykład w niedzielne popołudnie, żeby pospacerować, zjeść coś smacznego, wypić kawę i wrócić do domu. Im też staramy się wyjść naprzeciw. W tym roku organizowaliśmy tzw. koncerty przy fontannie, gdzie można było potańczyć, pośpiewać pieśni religijne. Staramy się, żeby wszyscy, którzy tu przyjeżdżają, czuli się po prostu dobrze.
Chciałabym dopytać o wizytę naszego patrona św. Jana Pawła II w Licheniu. Czy ksiądz w niej uczestniczył? Jakie emocje towarzyszyły temu wydarzeniu i jakie miało znaczenie?
Tak, uczestniczyłem, bo byłem wtedy już klerykiem w seminarium mariańskim. Pomagałem przygotować tę wizytę, byłem odpowiedzialny za konkretne zadania.
To zadziwiające, że Ojciec Święty tak naprawdę sam zapragnął być tutaj w Licheniu. Kiedy biskup Bronisław Dębowski, ówczesny ordynariusz diecezji włocławskiej, składał zwyczajową wizytę w Watykanie, opowiadał, co dzieje się na terenie jego diecezji i wspomniał o budowie bazyliki w Licheniu. Wówczas Ojciec Święty spontanicznie miał powiedzieć „Chciałbym to zobaczyć”. Oczywiście biskup ordynariusz równie spontanicznie zaprosił Ojca Świętego. Wtedy zrodził się pomysł, żeby faktycznie przyjąć w Licheniu papieża, skoro chce zobaczyć to miejsce. I to się udało. W bardzo szybkim tempie wybudowano dom papieski, który znajduje się obecnie w starej części sanktuarium. Do dzisiaj można zobaczyć, jak mieszkał Jan Paweł II w apartamentach papieskich, jak to wtedy wyglądało. Co więcej, papież nie przyjechał – jak to zwykle bywało podczas wizyt w Polsce do danego miejsca – na jeden dzień, tylko spędził tutaj dwie noce. Był od szóstego do ósmego czerwca 1999 roku, oczywiście stąd wyjeżdżał w różne inne miejsca. W Licheniu nie było wówczas Mszy Świętej, ale było nabożeństwo poświęcenia budującej się Bazyliki Licheńskiej. Ludzie byli zgromadzeni na placu przed świątynią, wcześniej odbyło się całonocne czuwanie, trochę zmarzli, bo padał deszcz, było chłodno. Ale kiedy Ojciec Święty wjechał, to każdy o tym zapomniał i wpatrywał się w niego. Dla sanktuarium było to ważne wydarzenie, bo m.in. w słowach, które papież skierował do zgromadzonych, potwierdził to, że chciał się spotkać tutaj z pielgrzymami, chciał się spotkać w miejscu, które jak sam określił – Matka Najświętsza bardzo umiłowała. To dało nam, Marianom, i myślę, że także pielgrzymom, przekonanie, że to jest faktycznie przestrzeń, gdzie Matka Boska przyjmuje pielgrzymów, swoje dzieci, z wielką miłością, i tą miłością się z nimi dzieli. Nie było to długie przemówienie, ale pamiętam, że podczas niego papież rozważał scenę nawiedzenia św. Elżbiety przez Matkę Najświętszą.
Można sobie wyobrazić, że dzisiaj Licheń jest troszkę bardziej znany, ale tak naprawdę jest wioską, natomiast przybycie Ojca Świętego – Piotra naszych czasów, naszego wielkiego Rodaka – to było wydarzenie ogromne. Okoliczne gminy, miejscowości były włączone w przygotowania. W tym roku wydaliśmy książeczkę wspomnieniową [z okazji 25-lecia przybycia Jana Pawła II do Lichenia – przyp. red.] zatytułowaną „Witaj w Licheniu”. Tytuł nawiązuje do anegdoty, którą stworzył sam Ojciec Święty, który opowiadał, że kiedy przyjechał do Lichenia, spotykał się z ludźmi, którzy wołali „Witaj w Licheniu”. Jan Paweł II zażartował, że on słyszał, jakby ludzie wołali „Witaj, ty leniu”. Ta wizyta to był naprawdę powiew Bożego Ducha i Bożej radości.
My, Marianie, mieliśmy wtedy wspólne zdjęcie z Papieżem. Księża i bracia przyjechali z całego świata, więc dla naszego zgromadzenia i dla sanktuarium to było wydarzenie naprawdę ważne.
Czytałam, że Papież dostał także obraz MB Licheńskiej na wyłączność do adorowania.
Już teraz nie pamiętam, czy to było z inicjatywy Ojca Świętego, czy w porozumieniu z Ojcem Świętym, kto był inicjatorem tego. Faktem jest natomiast, że na noc z 7 na 8 czerwca do apartamentów papieskich, gdzie była także zaprojektowana kaplica z Najświętszym Sakramentem, przyniesiono łaskami słynący obraz Matki Bożej Licheńskiej i przed tym obrazem Jan Paweł II się modlił.
Podczas tegorocznego obozu stypendystów studentów, który odbywał się w Gnieźnie, spędziliśmy Dzień Skupienia w Licheniu, a w ramach obchodów tegorocznego Dnia Papieskiego stypendystki z Poznania odwiedziły bazylikę, dzieląc się swoimi świadectwami. Jak jeszcze sanktuarium wychodzi naprzeciw młodym?
Bardzo się ucieszyłem z faktu, że studenci w ramach obozu odwiedzili sanktuarium w Licheniu. Nawet z kilkoma stypendystami udało mi się porozmawiać. To robi wrażenie, gdy się widzi młodych ludzi, którzy są związani z osobą św. Jana Pawła II, są związani z Kościołem i mają Bożego Ducha w sobie. To się czuje, chociażby poprzez łatwość w komunikacji – młodzi chętnie rozmawiają, dzielą się, są szczerzy, prawdziwi. Zaproponowałem wtedy księdzu Łukaszowi Nyczowi, żeby stypendyści z racji Dnia Papieskiego, kiedy zbierane są fundusze na stypendia, przyjechali tutaj do sanktuarium. I to się udało. Muszę przyznać, że bardzo piękne świadectwa zostały wygłoszone.
W sanktuarium są też inne inicjatywy podejmowane z myślą o młodzieży – mamy już teraz co miesiąc Mszę Świętą „Z młodymi i dla młodych”, gdzie zapraszamy różnych księży, którzy pracują duszpastersko wśród młodych albo prowadzą jakieś ośrodki. Oni głoszą homilię, przeznaczoną typowo dla młodzieży. Później jest zazwyczaj jakiś koncert albo agapa. W listopadzie będziemy mieć Bal Wszystkich Świętych. Mamy też założone konto na Instagramie „Licheń Młodych” (@lichenmlodych). I z tej inicjatywy bardzo się cieszymy. Cieszymy się z tego, że stypendyści byli, że przyjeżdżają tutaj ludzie młodzi, że są tutaj różne spotkania – klas ósmych, pielgrzymki, mamy Festiwal Radości. Więc to wychylenie sanktuarium ku ludziom młodym jest cały czas żywe.
Zapraszam zawsze do sanktuarium. Licheń stoi otworem dla stypendystów, dla wszystkich ludzi młodych, dla tych, którzy szukają swojej drogi życia, są przed ważnymi decyzjami życiowymi, czy przeżywają jakieś trudne momenty. Mamy tutaj rozbudowaną działalność, bo prowadzimy Centrum Pomocy Rodzinie, Centrum Formacji Maryjnej, hospicjum, gdzie wolontariuszami są także ludzie młodzi, więc tych dzieł jest bardzo dużo. Ktoś może przyjechać tu na chwilę modlitwy, ale może się także zaangażować w pomoc w tworzeniu tego sanktuarium jako miejsca dla ludzi młodych. Serdecznie do tego zapraszam.
Rozmawiała Weronika Tutka