Wywiad z ks. Tomaszem Kancelarczykiem – założycielem i prezesem Fundacji Małych Stópek, będącej tegorocznym laureatem Nagrody TOTUS TUUS w kategorii „Promocja godności człowieka”
Z pewnością wiele osób zna Fundację Małych Stópek i jej misję, proszę jednak, by opowiedział Ksiądz o tym. Co jest najważniejszym zadaniem Fundacji i w jaki sposób jet ono realizowane?
Misja fundacji jest zawarta w encyklice Evangelium Vitae św. Jana Pawła II. Można ją także streścić w słowach, które są niejako przesłaniem tej encykliki: „Potrzebna jest powszechna mobilizacja sumień i wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię obrony życia”. To, na czym twórcom fundacji zawsze zależało, to powszechność – żeby łączyła ludzi, żeby gromadziła tych, którzy mienią się obrońcami życia. Dlatego od samego początku naszą decyzją było, aby nie korzystać w funduszy państwa – dofinansowań, grantów, projektów – dlatego że one nie gromadzą ludzi, tylko pieniądze, na dobry cel, ale nie jednoczą ludzi. W naszym zamyśle prowadzenia fundacji liczymy wyłącznie na darczyńców, by skupiać ich wokół dzieł, które prowadzimy. W przytoczonym fragmencie encykliki Evangelium Vitae jest mowa o wprowadzaniu w czyn. To bardzo ważne, aby ten czyn był. W fundacji od samego początku unikaliśmy mówienia o działaniach, ale staraliśmy się je realizować – bronić życia poprzez konkretny czyn – a mianowicie poprzez pomoc kobietom w ciąży oraz po urodzeniu dziecka.
Można by bardzo długo mówić o tym, w jaki sposób realizujemy ten czyn. Najbardziej widoczne jest to w takich miejscach jak dom samotnej matki. Prowadzimy dwa domy. Właśnie przed chwilą wróciłem z jednego z nich. Ale to nie jest najważniejsze dzieło, to jest widoczne dzieło. Najważniejszym dziełem Fundacji Małych Stópek jest każda zaopiekowania kobieta w ciąży, tym bardziej ta, która znalazła się na skraju życia i śmierci swojego dziecka. To są najważniejsze dzieła Fundacji, które kosztują nas wiele wysiłku.
Działamy w duchu encykliki Evangelium Vitae, a więc „od poczęcia do naturalnej śmierci”. Nasze przedsięwzięcia skupiamy zatem nie tylko wokół kobiet spodziewających się dzieci czy samotnie je wychowujących, ale niesiemy pomoc także osobom bezradnym, chorym, niepełnosprawnym.

W jaki sposób to zadanie jest realizowane?
Największą akcją charytatywną fundacji jest „Paczuszka dla maluszka”. W ponad 2. tys. miejsc w całej Polsce znajdują się choinki z naszymi symbolicznymi bombkami, pod którymi składane są artykuły kosmetyczne dla małych dzieci z ponad 400 placówek z całej Polski, m.in. domów samotnej matki. Podczas kolejnej naszej akcji o nazwie „Tak niewiele” w zeszłym roku udało nam się przekazać 13 286 różnych prezentów dopasowanych do potrzeb konkretnych osób z domów samotnej matki, starszych i chorych z DPS-ów, a także osób ze schronisk dla ubogich. To jest naprawdę bardzo wielkie dzieło, które ciągle się rozwija.
Już kilka lat temu wyszliśmy również z propozycją dla miejsc opiekujących się ubogimi, że zrobimy symboliczne prezenty dla wszystkich podopiecznych. W tym roku mamy już zgłoszonych 13,5 tys. osób. Są to podarunki z drobnymi rzeczami – skarpetami, szamponami, kawą i czekoladą. Od początku wojny przekazujemy także tysiąc paczek dla dzieci na Ukrainie – wysyłamy je do Charkowa lub w okolice, do będących tam sióstr zakonnych, aby rozdzielały paczki między potrzebujących. Realizujemy obecnie również akcję przekazania wszystkim domom samotnej matki w Polsce po jednej palecie chemii gospodarczej (płyny do prania i płukania, środki do sprzątania itd.). To ilość, wystarczająca niemalże na cały rok. Takie są nasze najważniejsze dzieła, które staramy się rozwijać, aby były wartościowe i znaczące, gdyż tego wymagają wyzwania obecnych czasów.
Zatrudniamy kilkunastu pracowników, mamy magazyn liczący 2 tys. metrów kwadratowych, mający 450 miejsc paletowych. Jak na fundację jest to bardzo dużo i mówi o skali tego, co robimy. Działalność Fundacji Małych Stópek jest bardzo rozwinięta, ale najbardziej zależy nam na opiekowaniu się kobietami w ciąży, które są w trudnej sytuacji. Mogę śmiało powiedzieć, że każda z tych kobiet zaopiekowanych przez fundację, to jest właśnie to najważniejsze dzieło, bo chodzi o życie dziecka i szczęście kobiety. Niejednokrotnie to także logistycznie wielkie dzieło, bo jest nim np. transport kobiety. Niedawno miała miejsce taka sytuacja – organizowaliśmy pomoc dla kobiety z Niemiec, która wyszła ukradkiem, bez niczego z mieszkania, aby uciec do naszego lokum w Polsce. Wyzwaniem logistycznym jest wynajęcie mieszkania na rok albo dłużej, zaopatrzenie kobiety w to wszystko, co będzie potrzebne dla dziecka na dwa, trzy lata, zapewnienie artykułów spożywczych i opieki medycznej. Suma summarum musimy otrzymać od naszych darczyńców 40-50 tysięcy złotych, aby takie dzieło ratowania życia mogło być zrealizowane. Czyż to nie jest wielkie dzieło?
Ile jest wszystkich domów samotnej matki w Polsce?
Niedużo, w Polsce jest ponad 50 Domów Samotnej Matki. Nie mówię, ile dokładnie, ponieważ niektóre noszą takie miano, ale kobiety muszą płacić spore sumy za możliwość mieszkania w nich, więc nie jest to tak, jak powinno być. Jednak nawet gdyby domów samotnej matki było kilka razy więcej, to nie rozwiązałoby problemu. Są one potrzebne wszędzie tam, gdzie kobiety znajdują się w trudnej sytuacji – najczęściej jest to sytuacja ekonomiczna. Te kobiety z bardzo różnych powodów znalazły się same, a więc jest im naprawdę bardzo trudno.
Kobiety mieszkające w domach prowadzonych przez Fundację Małych Stópek nie muszą za nie płacić, żyją tam, jak u siebie w domu – same dla siebie gotują i sprzątają. Dzięki temu środki, które otrzymują od państwa, są dla nich zabezpieczeniem przyszłości, by mogły wynająć mieszkanie, dziecko zapisać do żłobka i pójść do pracy. Fundacja prowadzi tylko dwa domy samotnej matki, ale stara się pomagać wszystkim takim domom, między innymi poprzez wspominany wcześniej zakup chemii gospodarczej czy dary z „Paczuszki dla maluszka”.

Fundacja Małych Stópek otrzymała nagrodę TOTUS TUUS za „ofiarną pomoc rodzinom w potrzebie”, ale także za „wieloletnią organizację Marszu dla życia, który ukazuje niezbywalną godność i nienaruszalność życia od poczęcia”. Proszę, by opowiedział ksiądz o Marszu dla życia, skąd wziął się pomysł jego organizacji?
Pomysł Marszu dla życia, to pomysł św. Jana Pawła II. To on zainicjował ten marsz w encyklice Evangelium Vitae, gdzie wezwał do tego, by wyjść z wartością życia na ulice. W Szczecinie dołączyłem do Marszu dla życia w 2006 roku. W tamtym czasie był to największy marsz w Polsce. Wyznaczał sposób organizowana Marszu dla życia dla innych miast. My mieliśmy inspirację z Lednicy, od ojca Jana Góry – reżysera teatrów przestrzeni. Marsz też jest takim wydarzeniem przestrzeni i trzeba go w odpowiedni sposób rozgrywać, i robiliśmy to bardzo dobrze. Hasła zawsze były proponowane oraz wybierane przez młodzież, dlatego miały taki polot i były tak pozytywnie odbierane, np. hasło „Kobieta jest piękna” czy „Mężczyzna waleczne serce”. Marsz – ten, ale także inne, które współorganizowaliśmy, ponieważ chętnie włączaliśmy się w pomoc innym miastom – to promocja wartości życia, to głos w przestrzeni. Marsz zainicjował powstanie Fundacji Małych Stópek, to był krok pierwszy. Następnym krokiem były konkretne działania, gdyby nie było marszu, nie byłoby fundacji.
Skąd we współczesnym świecie bierze się taka trudność z przyjmowaniem życia? Jakie są tego przyczyny?
Dla mnie jako kapłana, obrońcy życia, obserwatora życia społecznego przyczyny są jasne i wcale nie chodzi o powody materialne, które często są wskazywane. Pamiętam taką rozmowę sprzed kilkunastu lat na Ukrainie, gdy pewna kobieta powiedziała do znajomego księdza „W tych czasach rodzić dzieci…”, negując sens tego. On odpowiedział jej: „A pani, w jakich rodziła? To były czasy stalinowskie”, pytał dalej „A w jakich czasach pani się urodziła? – To były jeszcze trudniejsze czasy rewolucyjne”, i tak dalej. Więc to nie warunki ekonomiczne decydują o tym, czy przyjąć dziecko, ale to, co jest w sercu. A w dzisiejszych czasach jest przyzwolenie na tzw. związki partnerskie, co jest bardzo usankcjonowane. Kiedyś mówiło się konkubinat. Bycie dla siebie tylko parterem czy partnerką jest takie małe, niemające w sobie miłości bez granic. Partnerstwo jest tymczasowe, nie ma w nim „na zawsze”, nie ma „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. W takiej tymczasowości nie ma pragnienia dziecka, bo dziecko nie jest tymczasowe, jest na zawsze. W tym upatruję cały problem demograficzny, który jest katastrofalny nie tylko dla państwa, ale także dla rodzin i dla tych osób, które prędzej czy później poczują, że nie mają w nikim oparcia, nie mają rodziny, zwiedzili pół świata, ale nie odkryli, że życie dziecka jest tak cenne i potrzebne ich sercu.
Jaki może być sposób, żeby to zmienić?
Ewangelizacja. Powodem tego „bałaganu” jest grzech, przyzwolenie na grzech, który nazywa się związkiem partnerskim. Z grzechu nie będzie nic dobrego, tylko następny grzech. I tak jest najczęściej, kolejny związek, i kolejny, i kolejny. Żeby odkryć piękno, trzeba wyjść z grzechu, a żeby to zrobić, potrzebne jest światło Pana Boga, czyli ewangelizacja, abyśmy doświadczając miłości Boga, byli prowadzeni do pragnienia miłości, a więc pragnienia bycia razem – nie tylko na chwilę – ale także pragnienia dziecka.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Gali TOTUS TUUS. Jakie emocje towarzyszyły Księdzu i pracownikom Fundacji Małych Stópek podczas odbierania nagrody?
To była radosna i podniosła chwila. Nagroda Totus ma swoją markę – często nazywa się ją katolickim Noblem. To dla nas naprawdę wielki zaszczyt. Podczas gali mocno wyartykułowałem, że ta nagroda jest dla darczyńców. Rozpoczynając naszą rozmowę, mówiliśmy o darczyńcach, że fundacja działa dzięki nim – i to dla nich jest ta nagroda.
Rozmawiała Weronika Tutka

