Ile razy przeżyłeś Wielki Post, a ile razy pojawił się w Twoim życiu? Dlaczego nie każdy, który się pojawił, był tym przeżytym?
Zatrzymaj się na chwilę. Nie pozwól sobie przewegetować kolejnego Postu. Przeżyj go razem z Chrystusem. Jeśli uda Ci się ta sztuka, pod koniec narodzisz się na nowo po to, żeby żyć razem z nim po Jego śmierci.
Czasami nie udaje się spotkać porywającego rekolekcjonisty. Nie zawsze temat interesuje słuchacza; może źle dobrana jest forma, albo nie potrafimy słów nauki dostosować do własnego życia.
Jednak jest ktoś, kto proponuje nam najważniejszą naukę wielkopostną. Proponuje, a nawet błaga o skupienie się nad tym, co najważniejsze. Najważniejsze elementy nawleka na nitkę, formuje koraliki i nazywa je, żebyś wiedział, na czym się skupić. Jest jak ratownik górski, który na niebezpiecznej trasie rozwiesza łańcuch, którego możesz się złapać zawsze, gdy grunt osuwa się pod nogami. To Maryja, matka Twojego mistrza, w tym czasie pokuty podaje Ci różaniec, i wskazuje na tajemnice bolesne.
Czy nie wydaje Ci się czasem, że cała historia Męki Pańskiej jest niezrozumiała? Tyle razy mówisz: Jezus został ubiczowany i przybity do krzyża. Cierpiał za nas.
Cierpienie… czy potrafisz sobie uzmysłowić, jak wielkie było?
Z pomocą przychodzi Ci sam cierpiący. Z pewnością widziałeś film „Pasja”. Czy wiesz, że głównym źródłem obrazów w nim zamieszczonych była Męka Pańska, której wizji doświadczyła błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich?
Każdy ma swoją Górę Oliwną.
Czasem czujesz się źle, coś Cię gnębi, nie daje Ci spokoju, może po prostu absorbuje myśli do tego stopnia, że nie potrafisz skupić się na niczym innym. Napawa strachem, może nawet przerażeniem. Wtedy uciekasz. Dokąd? Do samotni? Do rodziny, przyjaciół?
Jezus udał się do Ogrodu Getsemani. Apostołowie już od wieczerzy wiedzieli, że coś złego ma się wydarzyć. Widzieli swojego nauczyciela, który smucił się coraz bardziej, nie mogąc już ukryć emocji.
Jezus oddalił się od swoich towarzyszy, aby porozmawiać z Ojcem. Bóg wiedział przecież, co dzieje się w sercu i duszy Jego Syna, a jednak Chrystus wypowiada przed Nim swoje obawy. Poddaje się woli Ojca, choć jego czoło z bólu i strachu rosi krwawy pot, a ciało odmawia posłuszeństwa. Nie minie chwila, a wokół Jezusa pojawią się złe duchy, ukazujące mu wszystkie grzechy, za które umiera.
Wyobraź sobie, że Twój przyjaciel dopuścił się jakiegoś dużego przewinienia. Jednak kara, z jakiejś przyczyny, spada na Ciebie. Przyjaciel widzi jak cierpisz, a Ty myślisz: skoro widzi, jaki ból mi zadają, na pewno już nigdy nikogo na to nie narazi. Kiedy tylko kończy się Twoja kara, przyjaciel natychmiast powtarza swoje okropne zachowanie.
Tak czuł się Jezus, gdy widział wszystkie grzechy świata, także te, które miały wydarzyć się wiele lat po Jego męce.
To dziwne. Przecież był Synem Bożym. Wszechmogącym, uzdrowicielem, mistrzem. Dlaczego więc musiał znosić aż tak wielkie męki?
Nikt go do tego nie zmuszał. On sam wydał się na mękę za nas. Z miłości.
Trudno nam ją sobie wyobrazić. Pomyśl teraz o osobie, którą naprawdę bardzo kochasz. Czy jesteś skłonny oddać za nią życie? Czy poświęcisz dla jej dobra swoją godność?
Wyobraź sobie, że ktoś ukazuje Ci wszystkie cierpienia, jakie Cię dotkną w ciągu najbliższych kilku godzin – okrutne bicie, wyszydzenie, samotność, łzy. Czy mimo to decydujesz się poświęcić wszystko?
A jednak, miłość, którą niósł Jezus była tak wielka, że pozwoliła mu podjąć wyzwanie, walkę o każdego człowieka. Pomyśl, jak bardzo zdeterminowany musiał być, skoro widział, jak wielu z tych, za których umiera, odwróci się od Niego, a nawet zacznie go prześladować – a mimo to nie odszedł, nie stchórzył, nie zrezygnował. Jak wcześniej mówił w przypowieściach, Dobry Pasterz poświęci się choćby dla jednej owieczki.
Siostra Anna Katarzyna podaje, że Jezus doświadczał także innych cierpień: poznał dokładnie, co ma się wydarzyć, począwszy od zdrady Judasza, zaparcia się Piotra i wędrówki od trybunału do trybunału, a skończywszy na haniebnym obnażeniu przed tłumem na Golgocie, rozrywaniu ciała w chwili przybicia do krzyża, aż po ostatnie swoje słowa.
Te obrazy przedstawili mu posłani przez Ojca aniołowie. Myślisz, że widok męki i znęcania się dobijał Jezusa? Było wręcz przeciwnie. Obrazy te ukazywali aniołowie, a nie – złe duchy, bo szatan nie pokazałby Jezusowi, że dokonanie dzieła odkupienia jest możliwe do realizacji.
Szatan zaś ukazał Zbawicielowi wszystko, co dziać się będzie z Kościołem na przestrzeni wieków; schizmę wschodnią, rozpasanie wiernych i kapłanów, bezczeszczenie świątyń i brak poszanowania dla Najświętszego Sakramentu.
Zwróćmy w tym miejscu szczególną uwagę na wizję rozebrania Jezusa na szczycie Golgoty; jak podaje siostra Emmerich, Najbardziej zasmucała Go konieczność sromotnego obnażenia na krzyżu, by zmazać nieczystości ludzi. Błagał, by mogło Go to ominąć, a przynajmniej, by pozostawiono Mu opaskę na biodrach.
Ogród Oliwny jest symbolem samotności.
Choć Chrystus udał się do niego w towarzystwie przyjaciół, a Ojciec posłał ku Niemu aniołów, którzy mieli Go pokrzepić, Zbawiciel czuł się samotny. Dodatkowo zawiedli Go uczniowie, którzy nie czuwali z nim w trudnej chwili. To ciekawe, ale jedynym człowiekiem, jaki był wtedy z Jezusem, była Jego matka. Choć nie fizycznie, bo znajdowała się wówczas w domu Maryi, matki Marka, gdzie czuwała razem z gospodynią i Marią Magdaleną. W swoich widzeniach siostra Emmerich spostrzegła światłość łączącą Jezusa z Jego matką, która pozostawała w ścisłej jedności ze swoim synem i tak jak On doznawała cierpień.
Jako matka z pewnością chciała, aby jej syn uniknął śmierci, jednak nigdy nie wtrącała się w Jego działalność. Wiedziała, że wydanie się w ręce katów jest całkowicie dobrowolną decyzją Jezusa, właśnie po to, aby każdy człowiek potrafił zaakceptować swoją śmierć. Aby ten moment przejścia nie był strasznym, ale napełniającym nadzieją, bo przecież wierzymy, że dzięki śmierci Zbawiciela sami będziemy żyć wiecznie. Razem z Nim i Jego Matką.
Pamiętaj o Niej, gdy następnym razem spadnie na Ciebie ciężar krzyża. Udając się do swojego Ogrójca pamiętaj, aby zostawić za sobą wszystko i wszystkich, którzy mogą zakłócić Twoją rozmowę z Ojcem. W chwili zwątpienia, strachu czy smutku pamiętaj zawsze o Matce, która jest przy Tobie. Ona będzie czuwać i towarzyszyć Ci przez cały Wielki Post. Jeśli wytrwasz, przekonasz się, że Jezus ofiaruje Ci ją na całe życie.
Beata Kubica