Wyjazd na Światowe Dni Młodzieży budził we mnie wiele emocji. Od tych najprzyjemniejszych, czyli radości, nadziei, po lęk, zwątpienie we własne siły, możliwości. Nie pomagały powtarzające się informacje o tragicznych wydarzeniach z Europy oraz znajomi wycofujący się z uczestnictwa w Światowych Dniach, polecający zrobić to samo.
W trakcie ŚDM pełniłam służbę porządkową wraz z innymi harcerzami i harcerkami Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Miałam za zadanie informować pielgrzymów o tym, jak trafić do odpowiedniego miejsca, objaśniać mapy, pilnować, aby na drogach ewakuacyjnych nie tworzyły się zatory, wpuszczać uczestników do odpowiednich sektorów. Było to bardzo trudne zadanie. Wymagało przede wszystkim umiejętności posługiwania się językiem angielskim, odwagi i ogromnej cierpliwości w zwracaniu uwagi grupom cudzoziemców oraz nieustannym powtarzaniu tych samych komunikatów. Po Mszy rozpoczynającej ŚDM miałam szczerze dosyć niesfornych pielgrzymów wybiegających pod barierkami sektorów, stojących bez powodu na środku drogi, niereagujących na prośby dziewczyny o wzroście 1,59 m w mundurze harcerskim (czyt. moich). Pojawiła się w mojej głowie myśl: „Po co ja się tu pchałam?”.
Na szczęście moje nastawienie zmieniało się z dnia na dzień, przede wszystkim dzięki niesamowitej atmosferze ŚDM. Brałam udział we wszystkich najważniejszych wydarzeniach tego czasu. Niestety, nie zrozumiałam ani słowa z przemówień Papieża Franciszka ze względu na rozładowany telefon uniemożliwiający mi wysłuchanie bezpośredniego tłumaczenia. Nie musiałam jednak nic rozumieć. Najwięcej widziałam i przeżyłam.
Nigdy nie zapomnę niesamowitej radości, szczerego entuzjazmu, uśmiechu na twarzach, a przede wszystkim ogromnej wdzięczności chrześcijan wszystkich zakątków świata. Zaraz po niedzielnej, końcowej Mszy Świętej mieliśmy za zadanie rozdawać pielgrzymom wodę. Przypomnę, że panowała wówczas temperatura około 30°C. Ludzie bardzo potrzebowali napojów, dlatego też na naszą służbę reagowali polskim słowem „Dziękuję!”. Ten magiczny wyraz wypowiedzianyw przeróżnych dialektach świata: „Dziękuju!”, „Dziękuji!”, „Dienkuje”, „Dzinkuji” i tym podobne był dla mnie podsumowaniem tego ważnego wydarzenia. Gdy pomyślę o ŚDM, nie pamiętam o wszystkich stresujących sytuacjach, ale słyszę właśnie to słowo wdzięczności.
Bardzo cieszę się z tego, że mogłam uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie jako wolontariusz. Dzięki temu mogłam wnieść w nie swój mały wkład, wysiłek, czuć się odpowiedzialna jako Polka i chrześcijanka za to wydarzenie. Był to dla mnie niezwykły czas.
fot. Łukasz Kalawski