Padły długo wyczekiwane słowa: „Poloneza czas zacząć!”.

Po tygodniach prób i godzinach przygotowań 12 stycznia 2013 roku w naszej szkole odbyła się studniówka – opowiada Agnieszka, Stypendystka ucząca się w Warszawie.

Sezon studniówkowy dobiegł końca. Dla trzystu naszych tegorocznych maturzystów to  teraz główny temat rozmów i powód emocji. Pierwszy bal zazwyczaj zaczyna się polonezem i szampanem; maturzystki w sukniach balowych i pięknych fryzurach są jego ozdobą; obecni są także nauczyciele i przedstawiciele rodziców. Czasem bal odbywa się na szkolnej sali gimnastycznej, czasem w wynajętym lokalu.

O wspaniałym efekcie udekorowania szkoły opowiada Kamila z gdyńskiego liceum:polonez

Studniówka wedle zwyczaju odbywa się w szkole. Tym razem nie była to jednak zwykła szkoła. Wszystko było w niej inne. Firma oświetleniowa wykonała profesjonalne oświetlenie, które całkowicie odmieniło urok naszej auli. Dekoracje w stylu Jamesa Bonda, czekoladowa fontanna oraz nasze stroje wypełniły ten wieczór radością i uroczystą atmosferą. Przepiękny samochód Cadillac przed wejściem do cadillacszkoły, czerwony dywan przez cały długi korytarz sprawiały, ze każdy zapominał, że jest w szkole.

Nieraz słyszy się plotki, że w Warszawie sama opłata za wstęp wyniosła 500 zł (maturzysta opłaca jeszcze osobę towarzyszącą … i strój, fryzjera, kosmetyczkę). Dla stypendystów to jak kryminalna zagadka do rozwiązania: jak wyglądać olśniewająco, dobrze się bawić, a jednocześnie nie zmarnować na imprezę całego stypendium socjalnego?

– Ja postawiłam na prostotę, elegancję i … oszczędność – wspomina Kasia, stypendystka z olsztyńskiej szkoły. –  Nie miałam zamiaru przesadzać, robić z siebie nadmuchanej i plastikowej lali. Z szafy wyjęłam „małą czarną” kupioną poprzedniego sezonu w niesamowitej okazji. Dołączyłam do tego czarne,  niezawodne i co najważniejsze-rozchodzone (!) szpilki. Dobrałam perełki i jedynym wydatkiem był fryzjer. Łącznie moja kreacja kosztowała !uwaga! 100zł. Tak, tak, dokładnie. Małym kosztem wyglądałam bardzo szykownie. Wiedziałam, że nie ma sensu wydawać ponad 1000zł jak to zrobiły moje koleżanki bo zdawałam sobie sprawę, że cała impreza będzie trwała tylko kilka godzin. Sztuką nie jest obwiesić się jak choinka a później przepłakać w toalecie cały wieczór bo fryzura się nie podoba. Strój przesadzony wygląda po prostu kiczowato.  Studniówkę zaczynał polonez. Tańczyłam w pierwszej parze, stresu żadnego, uśmiech na ustach i do przodu. Gracja, klasa, elegancja.  Następnie kwiaty, podziękowania i nareszcie impreza! Niesamowity Dj! Z moim partnerem przetańczyliśmy całą noc świetnie się bawiąc. Koleżanki w tym czasie narzekały na odciski i obtarcia, które zapewniały im nowe i oczywiście drogie buciki 😉 Moja recepta na udaną studniówkę? Nie stresować się, może to pierwszy poważny bal, ale na pewno nie ostatni! Stawiajcie na skromność i elegancję-ona zawsze jest w modzie.  Zrelaksowani i uśmiechnięci przeżyjcie ten wspaniały czas, bo teraz zacznie się już tylko odliczanie do matury.

Mity o upijaniu się alkoholem?

Polonez wyszedł bardzo dobrze – wspomina Bartosz z diecezji elbląskiej, – wszyscy mówili, że był bardzo ładny i ciekawy. Cała impreza trwała do godziny 4, chociaż orkiestra którą mieliśmy, grała pół godziny dłużej.

Impreza przebiegała w bardzo miłej atmosferze, nie było żadnych ekscesów związanych z nadmiernym spożyciem alkoholu oraz bójkami. Wszyscy bawili się świetnie a ja rzetańczyłem całą noc 🙂

Najbardziej oryginalna studniówka odbywa się co roku w Prywatnym Liceum Sióstr Nazaretanek wmaturzystki Warszawie, gdzie uczą się dwie stypendystki: Agnieszka i Ewelina. Maturzyści z innych szkół szepczą o tym balu z podziwem i lękiem. Jest to szkoła tylko dla dziewcząt, stąd niesłuszne podejrzenia, że maturzystki bawią się same we własnym gronie, skromnie ubrane, w codziennej fryzurze.

– Nasze liceum jest żeńską szkołą od początku jej istnienia – tłumaczy Agnieszka. – Wymogi co do stroju są takie same już od wielu lat. Maturzystki zobowiązane są przyjść w czarnej spódnicy (nie musi być do kostek, może być trochę przed kolano 🙂 ) i eleganckiej białej bluzce (tylko musi być taka, żeby nie były gołe ramiona), no i oczywiście rajstopy nie jakieś wyskokowe. Tylko podczas poloneza musiałyśmy mieć na sobie takie specjalne szkolne kołnierze z nazaretańskim znaczkiem. Jeśli chodzi o makijaż i fryzury były zupełnie dozwolone.  Oczywiście, że mogłyśmy zaprosić swoich partnerów. Oni również przyjeżdżali wcześniej do nas na próby poloneza i oczywiście później towarzyszyli nam w tym dostojnym tańcu w części oficjalnej. Alkohol na naszej studniówce był surowo zabroniony, więc szampana też nie było. O północy był tylko tort i filmik, który stworzyły maturzystki. Takie zasady panują w naszej szkole od bardzo dawna. Wiadomo, że co roku znajdą się jakieś jednostki, które się buntują, ale w rezultacie i tak wspaniale się bawią na balu.

Msza Całość imprezy rozpoczęła się Mszą Świętą w tutejszym kościele. Oprawa nabożeństwa przygotowana przez maturzystki wzbudziła uznanie obecnych. I nie tylko ona. Nasze wysiłki związane ze strojeniem sali balowej również nie poszły na marne – wszyscy goście wpadli w zachwyt, widząc piękny, zimowy wystrój. Po udanym polonezie przyszedł czas na zabawę. Nikt z obecnych nie odmawiał sobie tańca. Pomimo że studniówka to rozpoczęcie statecznego odliczania do matury, tej nocy żadna z dziewcząt nie myślała o tym, co czeka ją w maju, korzystając z możliwości zabawy do rana.

a później przeszliśmy na naszą salę gimnastyczną, gdzie zatańczyliśmy poloneza i zostały Studniówka zawsze odbywa się w naszej szkole. Sale, w których my spędzamy tę noc dekorujemy same. Katering zamawiamy.

A szkołę tą wybrałam ze względu na to, że panuje tu wspaniała atmosfera do nauki i pogłębiania swojej wiary chrześcijańskiej. Podoba mi się znakomicie również to, że przy samej szkole jest internat i kościół. Wszystko to znajduję się w jednym budynku. Klasy są naprawdę małe ok. dwudziestoosobowe, a na językach obcych i przedmiotach rozszerzonych jest zaledwie po 10 osób, więc mamy doskonały kontakt z studniowkanauczycielami. Wszyscy nawzajem się znamy. A fakt, że nie ma tam chłopców w ogóle nie stanowi dla mnie żadnego problemu:) często są organizowane różne wyjazdy, dyskoteki, spotkania z chłopcami z bursy salezjańskiej.

Wspomnienia studniówkowe powoli blakną, a po naszych głowach kołaczą się słowa księdza Radosława, który celebrował studniówkową Mszę Świętą – tak jak Jezusowi po chrzcie, tak już niedługo nam po maturze przyjdzie opuścić Nazaret – wzdycha Agnieszka.

O swojej studniówce opowiada także Paweł z Gdyni:

– Moja studniówka odbyła się 11 stycznia tego roku. Muszę przyznać, że zanim przejdę do sedna, warto powiedzieć co nieco o jej przygotowaniach i bardzo mocnym oczekiwaniu. A był to interesujący czas.

Przede wszystkim – koszt studniówki liczony na jedną osobę wyniósł 260zł. Miałem o tyle wygodnie, że mam dziewczynę z mojej klasy, toteż nie ponosiłem dodatkowych kosztów związanych z wejściówką osoby towarzyszącej. A skoro o dziewczynach mowa – jestem uczniem klasy biologiczno-chemiczno-fizycznej, gdzie znajduje się 27 dziewczyn oraz 7 chłopaków. Ależ słuchało się, jak wiele dziewczyn narzekało, skąd wziąć sukienkę; przechwalanie się, co będą miały… Kolejna sprawa to znalezienie partnera do poloneza, co nie było prostym w klasie, gdzie na taką rzeszę kobiet przypadało kilku chłopaków. Ostatecznie udało się jakoś, dziewczyny dogadały się z chłopakami z klasy informatycznej. W zamian tańczyły dwukrotnie. 
Wracając do ceny – cały czas mówiliśmy, że to za dużo. Zaczęliśmy stale zadawać pytania – a na co aż tyle? Niektórzy nawet pytali, czy jest sens marnować tyle pieniędzy. Zmienili zdanie, gdy przeczytali, jakie pyszne rzeczy mają zamiar nam zaserwować. To był jedyny powód, dla którego wszyscy zaczęli z niecierpliwością czekać na studniówkę. Nie zawiedli się… Moim jedynym dodatkowym kosztem był garnitur, który powinien znaleźć się w rozliczeniu ^_^

Bal odbył się w Hotelu Orbis Gdynia. Najpierw odbyło się uroczyste powitanie i otwarcie. Następnie wszystkie klasy zaprezentowały swój układ taneczny do poloneza. Pomimo małego błędu udało się całkiem nieźle. Dalej – długo oczekiwana przez  nas „Kolacja I” z harmonogramu.  Potem klasy były proszone do zdjęć – klasowego, grupowych, samych dziewczyn. Następnie nasza klasa została zabrana na bok, ustawili się wszyscy w szeregu, przewodnicząca klasy oraz jej zastępca (czyli ja) mówiliśmy o każdej osobie po kolei, czasem nie szczędząc dowcipnych opisów. Żartowaliśmy, że jedni mieszkają na peryferiach, że jedna z koleżanek jest rodziną jakiegoś sławnego malarza ze względu na talent artystyczny; czy też o jednym z kolegów, który jest balsamem na nerwy nauczycieli, (którym czasem nerwy puszczają, lecz gdy go słyszą, to przechodzi im i zaczynają uśmiechać się). Jeśli chodzi o mnie, to nie pamiętam na chwilę obecną, co dokładnie mówiła moja przewodnicząca, ale chyba pojawiło się stwierdzenie „fajny kolega”, więc to mi wystarczy ^_^. Potem bardzo długa zabawa przy dźwiękach różnej muzyki, z pewnością każdy coś dla siebie znalazł. Niestety nie odbyły się żadne dodatkowe zabawy, skecze, natomiast jedna z klas w zamian za to przygotowała walca, który bardzo pięknie zatańczyli i aż mnie bolało, dlaczego nasza klasa nie mogła tego zrobić…
Zabawa trwała do godziny 5.00, niestety ja musiałem już znikać o 2.30, bo rzetelny stypendysta nie mógł sobie pozwolić na opuszczenie spotkania opłatkowego z diecezją gdańską, które odbyło się przed południem w sobotę 🙂
Co będę wspominać? Pyszne szyszki drobiowe, szaszłyki i „Consome pomidorowe z grzankami z ciabatty zapiekanymi na oliwie truflowej” – lub po naszemu pomidorówka z grzankami w środku. Przyjemnie było patrzeć, jak wiele było dziewczyn, tyle różnych kreacji – sama rewia mody, przyjemność dla oka, a o zwyciężczyni mojego plebiscytu nie będę na głos mówił, choć niektórzy mogą domyślać się. No i ogółem – świetna zabawa z klasą, pełno uśmiechu, chwila odpoczynku od matury.

Wspomnienie Anety z diecezji przemyskiej:

-Szczęść Boże,
Moja studniówka odbyła się 26 stycznia w niewielkiej miejscowości Polańczyk (koło jeziora Soliońskiego) w restauracji-hotel „Atrium”. Przygotowania zaczęły się już tak naprawdę od końca listopada. Moja klasa musiała zamówić plakietki, żeby było wiadomo z której klasy jesteśmy, ponieważ był jeden fotograf i kamerzysta na dwie klasy ( w moim liceum jest 5 klas). Musieliśmy wybrać zespół muzyczny i listę dań. Wybór był trudny. Dziewczyny kupowały sukienki na ten wyjątkowy wieczór i każda chciała jak najlepiej wyglądać, bo taki wieczór jest raz na całe życie. Każda też musiała mieć czerwoną podwiązkę.
Ja kupiłam bordową sukienkę z czarnymi dodatkami. Bardzo mi się podobała i nie była ani zbyt długa ani za krótka. Makijaż musiałam robić sama, ponieważ siostra wyjechała na studia, więc byłam zadana na siebie. Wyszedł mi całkiem dobrze:) ale fryzurę zrobiła mi koleżanka, która jest fryzjerką. Miałam pokręcone i upięte na bok włosy.
Studniówka rozpoczęła się o godz.19. Sala była pięknie przygotowana. Każda klasa miała swój stolik. Prawie każdy przyszedł z osobą towarzyszącą. Po bokach sali znajdowały się stoły szwedzkie. Pierwszy był z owocami i czekoladową fontanną. Każdy owoc był przepięknie pokrojony lub ułożony na tacy.
Studniówkę rozpoczęliśmy polonezem. Par było dużo. Przyszło dużo rodziców aby zobaczyć jak wyjdzie nam taniec. Z późniejszych relacji osób dowiedziałam się, że wyszedł nam naprawdę dobrze, a goście śmiali się, że pierwszy raz widzieli taki długi polonez z tyloma różnymi figurami. Trwał on około 25 min. Niektórym dziewczynom pospadały podwiązki z nóg inne gubiły buty. Każda z nas dostała też różę, aby się jeszcze piękniej prezentować. Kiedy skończył się polonez niektóre pary zatańczyły walca do cudownej muzyki. Potem zostali zaproszeni do tańca nauczyciele i zaczęła się zabawa.

Zespół przygotował dla nas parę zabaw: kaczuszki, chusteczka. Były robione zdjęcia w specjalnej sali. Moja klasa miała fotografa, który był bratem mojej koleżanki z klasy. Podobno zrobił nam około 800 zdjęć.
Uważam, że studniówka się w pełni udała. Jakbym mogła to bym cofnęła czas i wróciła do tamtego dnia.

Relacja Doroty z Hrubieszowa:

– Zgodnie z tradycją Studniówkę Zespołu Szkół nr 3 w Hrubieszowie (12.01.2013r.) zaczeliśmy krokiem poloneza. 🙂 Na początku oczywiście nie zabrakło stresu, ale potem wszyscy ochłonęli i na twarzach zagościł szeroki uśmiech. Po zakończenie pokazu zostaliśmy nagrodzeni wielkimi brawami. Następnie wybrani uczniowie zatańczyli walca, który dedykowany był wszystkim rodzicom i nauczycielom. Nie zabrakło licznych przemówień : uczniów, Pana Dyrektora i księdza. Po części oficjalnej wszyscy zasiedli do stołów. Katering zamówiony był z restauracji. Uroczystą atmosferę balu podkreślały wspaniałe kreacje i piękny wystrój sali. Halę dekorowaliśmy sami, więc było naprawde dużo pracy . Po posiłku wszyscy poszli na parkiet, grał zespół ” Kontrast”. Miał bardzo zróżnicowany repertuar, każdy znalazł coś dla siebie. Pod koniec dziewczęta już tańczyły boso, chłopcy narzekali na pantofle, ale dotrwali do końca. W połowie balu moja klasa zadedykowała naszej wychowawczyni piosenke ” Jesteś szalona ” . Sorka była bardzo zadowalona, myśle że nawet łezka jej sie w oku zakręciłą. W końcu moja klasa jest bardzo fajna i na pewno wszyscy nauczyciele bedą o niej pamiętać.
Był to bardzo udany bal w miłej atmosferze. Był jednym z najwspanialszych dni w moim życiu, więc wszelka praca i wydatki (nie małe : koszt za osobe 240 zł, oczywiście dochodzi sukienka itd. myśle że ok. 700 zł ) sie opłacały. 🙂

BW