PAKER 2013

Obudziłem się pewnego upalnego dnia tuż przed świtem i od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Że… coś nie gra. I miałem rację: radio nie grało. Ale to chyba dobrze, skoro cały dom był pogrążony w głębokim śnie. Podrapałem się w miejscu, w którym mam nadzieję dorobić się któregoś pięknego dnia wąsa, i już miałem zapaść w jakąś słodką drzemkę, kiedy zrozumiałem. Kiedy zrozumiałem, że TO znowu się stało. Że znowu dopadła mnie zachciołka! I to najgorsza ze wszystkich, bo zachciołka, aby i w tym roku stać się jednym z  PAKERÓW FDNT!

(sucha przekąska: Co czuje Paker, gdy widzi pusty karton? Czuje, że musi go zapakować.

A co czuje, gdy widzi pełny karton? Czuje, że musi zapakować kolejny. )

Pomimo upału i posesyjnego rozleniwienia wakacyjnego skrzyknęło się 36 śmiałków, którzy na warszawskich Bielanach pod batutą pani Marzeny Sawuły jak co roku rozprawili się z materiałami potrzebnymi do przeprowadzenia zbiórki na rzecz funduszu stypendialnego Fundacji. Każda puszka, każda chusta, każdy identyfikator, każdy plik obrazków i naklejek, których używają kwestujący podczas Dnia Papieskiego, przeszła przez te szybkie i zręczne paluszki. Fakty są bezlitosne: 5 dni na przeniesienie, posortowanie, spakowanie i rozesłanie po całej Polsce ponad 20 ton papieru.

I mimo że wśród nich byli sami wybrańcy, którym niestraszne niesprzyjające warunki atmosferyczne, ból, głód i zmęczenie, Pakerzy byli zarobieni po łokcie. Ba! Nawet po pachy! A w sercu każdego z nich kwitła najczarniejsza z myśli. Tak straszna, że żaden nie śmiał wypowiedzieć jej na głos. A jakże! Byli tak zarobieni, że udało im się trafić na Niewidzialną Wystawę, pokaz w Parku Fontann, festiwal teatralny, obejrzeć niejeden film i zwiedzić ogród botaniczny, a w wolnych chwilach krążyć po osiedlu Wrzeciono, odkrywając co raz to nowsze ścieżki.

Atmosfery panującej na obozie nie da się opisać. To trzeba zobaczyć, poczuć i przeżyć. Przyjechać tu i przyjąć na klatę masę. Masę frajdy, za którą tęskni się cały rok.

 

(sucha przekąska: Czym zajmuje się Paker? Robi w kartonach.)

 

PAKER 2013 – statystyki

5 dni

20 ton papieru

36 Pakerów

850 kartonów

4 900 druczków wszelkiej maści

17 000 kopert

51 000 kartonowych puszek

4 200 000 obrazków

 

PAKER 2013 – podstawowe funkcje

Kopertowy: robi w kopertach.

Obrazkowy: dzieli lub rozkłada obrazki.

Papierkowy: odlicza dokumenty, które muszą znaleźć się w każdym pakiecie.

Sklejkowy: skleja lub zakleja kartony.

Donosiciel: odpowiedzialny za donoszenie brakujących materiałów na stół pakerski: puszek, obrazków, druków informacyjnych, instrukcji, przekazów pocztowych, kopert, naklejek, banderoli i innych takich pakerskich papierków, o których zwykli śmiertelnicy pojęcie mają blade, a wręcz żadne.

Wózkowy: ma najbardziej odpowiedzialne zadanie. Żaden spakowany karton mu nie umknie. Biega po całej sali i zbiera zapakowane i zaklejone kartony, aby następnie przewieźć je do miejsca ich czasowego pobytu. Tam je układa, liczy, głaszcze i raczy ulubionymi piosenkami.

Przerzucacz: Paker ćwiczący najintensywniej. Po tygodniu przerzucania ma bicepsy wielkości dorodnych arbuzów. Przerzucacz pierwszego dnia obozu przerzuca wszystkie materiały z palet na pakerską salę, a ostatniego pakuje gotowe kartony na pakę: część z nich rozładowuje w piwnicy episkopatu, a resztę posyła w Polskę.

Mama Paker: szerzej znana jako menadżer do spraw Dnia Papieskiego Marzena Sawuła. Raz w roku na kilka lipcowych dni zmienia się w Super Pakera: organizuje Pakerom pobyt w Warszawie, załatwia miejsce do pakowania i pozostałe atrakcje, nadzoruje pracę i czuwa, aby Pakerom nie spadł poziom cukru we krwi, a pot nie lał się na pachnące nowością koperty. Odpowiedzialna za cały ten pakerski rejwach i trzymanie ręki na pulsie.

Duchowy Koksu: ksiądz Michał Markowicz, jeszcze niedawno wikary z parafii na Wrzecionie, katecheta i parafialny kanclerz, a od teraz Honorowy Paker Fundacji. Odpowiadał za dostarczanie Pakerom codziennej dawki duchowej pożywki. Złoty człowiek! Dzielnie znosił pakerskie zawodzenie (czyt. śpiewanie psalmów) w pakerskiej kaplicy. Powinien dostać za to medal. Albo ze dwa!

 

Łukasz Krawczyński