Pozdrowienia Angeli z praktyk w Radiu Watykańskim

Pewnego pięknego kwietniowego dnia… zaczyna się trochę jak w bajce, ale to, co mnie spotkało można spokojnie uznać za ciekawą przygodę, wręcz następną bajkę w moim życiu. Zatem: Pewnego pięknego kwietniowego dnia siedziałam w biurze Fundacji i przygotowywałam materiały potrzebne do licencjatu. Nagle zostałam poproszona na rozmowę przez ks. Jana, podczas której dowiedziałam się, że jesień spędzę na praktykach w Radiu Watykańskim w Rzymie. Wiadomość prawie mnie zmiotła. Praktyki w TAKIM radiu, w TAKIM miejscu? Tego się nie spodziewałam. W ogóle. Szczerze mówiąc, początkowo, nie za bardzo wierzyłam, że tak naprawdę pojadę.Angelika Greniuk

 

Po kilku zawirowaniach, które nieraz stawiały wyjazd do Rzymu pod znakiem zapytania, udało się, 2 listopada, postawić nogę w Centrum Świata. Wcześniej, byłam zajęta różnymi rzeczami i nie myślałam za wiele o wyjeździe. I chyba dobrze się stało, bo dzieją się rzeczy, które najpierw wyszły poza powierzchowne granice wyobrażeń, a teraz maksymalnie napędzają wyobraźnię.

 

Co mnie tutaj cieszy? Praktycznie wszystko. Lubię robić rzeczy, których uczę się na praktykach i myślę, że to kluczowa kwestia – lubić to, co się robi. W sekcji polskiej RW, m.in. piszemy newsy, tłumaczymy informacje z różnych języków, przyjmujemy wiadomości od korespondentów, nagrywamy wywiady, montujemy, prowadzimy stronę internetową i wiele innych. Czasami atmosfera w redakcji przypomina mi fundacyjną. Ekipa jest pomocna i sympatyczna. Z niektórymi osobami można mieć bezdech ze śmiechu – to akurat jest dla mnie dość istotnym elementem w życiu. Tak więc, duży pozytyw.

 

Codziennie przechodząc przez plac św. Piotra i wyglądając przez okno z widokiem na ogromny zamek i most św. Anioła, zachwycam się architekturą i rzeźbami. Bogactwo kulturowe Rzymu i Watykanu jest dla mnie esencją piękna, więc łatwo popadam w amok estetyczny. Razem z Michałem, stypendystą FDNT, który był tu jako pierwsza osoba na praktykach, staramy się sporo zwiedzać miasto. Świetną rzeczą jest to, że jako stypendyści Fundacji mamy czasami do dyspozycji księży – przewodników, którzy prowadzą nas w miejsca niezbyt dostępne dla turystów i opowiadają naprawdę ciekawe rzeczy. Oprócz tego, często przebywamy wśród Włochów, dzięki temu możemy poznać ich codzienne życie, zwyczaje i nawyki. Najbardziej podoba mi się to, że ludzie tutaj zawsze mają na wszystko czas, są zrelaksowani, życzliwi wobec siebie. Sprawdza się przysłowie „śpieszmy się powoli”.

 

Poszerzam kontakty, nie tylko z osobami duchownymi z różnych zakątków świata, przedstawicielami różnych organizacji, ale przede wszystkim z młodymi ludźmi z innych sekcji w radiu i Polakami, pracującymi tutaj. Relacja z nimi, w mniejszym lub większym stopniu – to wielki kop energetyczny i inspirujący. Dlatego też nie odczuwam samotności czy jakiegoś strachu.

 

Niektórzy pytają mnie jak to zrobiłam, że jestem tutaj. Powiem szczerze, że nie wiem. Dostałam nagle, pewnego kwietniowego dnia propozycję wyjazdu z Fundacji na praktyki. Od prawie czterech lat większość dobrego spotyka mnie dzięki Fundacji, ale ta oferta po prostu przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Jestem Fundacji monumentalnie wdzięczna za to wyróżnienie. Myślę też, że to efekt wiary i marudzenia Panu Bogu o tym, że chciałabym wyjechać na jakiś czas, przeżyć przygody, poznać nowe rzeczy: tradycję, kulturę, ludzi, śmiać się do utraty tchu, odurzyć się innym powietrzem i umierać z zachwytu nad architekturą. W poprzednim i tym roku opcja Erasmusa odpadała i konfrontując marzenia z rzeczywistością, nie było żadnych, nawet najmniejszych podstaw, by sądzić, że pojadę gdziekolwiek. Chodziłam z głową w chmurach (co pewnie niektórzy z Was odczuli i wierzyłam, że marzenie stanie się realne. Nie przypuszczałam tylko, że Bóg spełni moją prośbę tak nieoczekiwanie. To taka mała zachęta dla Was, żebyście mieli ogromne marzenia, wręcz niemożliwe z ludzkiego punktu widzenia do spełnienia, bo naprawdę, wszystko jest możliwe tylko trzeba w to wierzyć.

Mam nadzieję, że Was zachęciłam  : )

 

Do zobaczenia!

 

Angelika Greniuk