W dniach 30 – 31 marca br. w Katolickim Centrum Kultury „Dobre Miejsce” na warszawskich Bielanach pod hasłem „Na wyboistej drodze do świętości” odbyły się rekolekcje Stowarzyszenia Absolwentów „Dzieło”.
Uczestniczyło w nich około 50 osób, w tym wiele rodzin. Rekolekcjonistą był ks. Jan Drob, wieloletni Prezes Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Ten wielkopostny czas był nie tylko okazją do modlitwy (codzienna Eucharystia, konferencje ks. Jana, możliwość adoracji i spowiedzi, krąg biblijny), ale także okazją do wspomnień, odnowienia relacji i po prostu bycia ze sobą.
Pierwszego dnia rekolekcji, podczas Eucharystii ks. Jan wskazywał wartość modlitwy, która – jak mówił – nie powinna być „rozgadana” jak ta celnikowa. Modlitwa nie ma być szukaniem skomplikowanych słów, wielomówstwem, chwalipięctwem się przed Bogiem…. I jak dał o tym świadectwo ks. Drob, modlitwa jest pukaniem w zmartwieniu, szukaniem w posłuszeństwie i cierpliwym kołataniem do drzwi Boga. Cisza w modlitwie jest też bardzo ważna, zwłaszcza adoracja w ciszy – nawet podczas rekolekcji, ponieważ najbardziej „rozgadany” i pięknie mówiący krasomówca rekolekcjonista nie jest w stanie zmienić nic w człowieku, jeśli ten nie otworzy serca na Boga, który jedynie może przemienić wnętrze ludzkie.
Drugi dzień rekolekcji przyniósł wewnętrzne spojrzenie na siebie samych – w kontekście przypowieści o synu marnotrawnym. W czasie kręgów biblijnych można było pomyśleć, czy czujemy się synem/ córką, która została w domu czy wychodzącym i powracającym. Zostały też postawione pytania, jakimi powódkami kierował się syn wracający do domu. Czy nie było to egoistyczne, że przecież ojciec i tak mnie nakarmi? Czy też naprawdę ów syn żałował? Czy my czasami w relacjach domowych nie zachowujemy się jak jeden z wspomnianych dwóch synów? Czy może warto o tym mówić? Przede wszystkim o swoich odczucia, by ich „rośnięcie” poprzez zamknięcie w sobie nie powodowało powstania muru w relacjach z najbliższymi. Co sprawia, że trudniej nam przebaczyć i okazać miłosierdzie?
Ksiądz Jan podkreślał również w swoich dwudniowych rozważaniach rekolekcyjnych i rozmów w czasie przerw, że dziękuje Bogu za nas, których traktuje za swoje dzieci. Swoją „mafię”, która w przyszłym roku będzie obchodzić jubileusz 20-lecia swojego istnienia. Podkreślał także, iż największą radością dla niego jest widok dzieci ze swoimi dziećmi. A wnuki lgnęły do „dziadka Droba” jak magnes. Rekolekcjonista umacniał w nas także przekonanie, że we wspólnocie tkwi siła. Jako Stowarzyszenie Absolwentów skupiające wokół siebie ludzi z różnych stanów, zawodów i miejsc Polski możemy zawsze liczyć na wsparcie siebie nawzajem nie tylko w razie problemów zdrowotnych czy prawnych, ale tak po prostu, gdy chcemy z kimś pogadać czy poprosić o modlitwę.
Rekolekcje stały się także okazją do refleksji, co można zrobić, aby jako Stowarzyszenie włączyć się w realizację jeszcze kilka nowych projektów czy zaangażować jeszcze większą liczbę absolwentów do wstąpienia w szeregi SADu.
W trakcie kręgu biblijnego w jednej z grup zrodził się pomysł, by Stowarzyszenie uczciło dwudziestolecie istnienia Fundacji zorganizowaniem pielgrzymki do Ziemi Świętej. Pozostaje powierzyć ten pomysł Panu i prosić Jana Pawła II o wstawiennictwo w realizacji tego pomysłu.