W marcu stypendyści z krakowskiej wspólnoty włączyli się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Wraz z archidiecezjalną Caritas i Arcybractwem Miłosierdzia z otwartością i życzliwością służą uchodźcom na dworcu kolejowym, częstując jedzeniem, udzielając informacji, wskazując drogę, czy wydając potrzebne artykuły i produkty.
Ostatnie tygodnie dla wielu obfitowały w cierpienie, niepokój, strach. Wiele osób wylało morze łez, wielu utraciło swój dom, wielu musiało rozstać się z najbliższymi. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu ujrzał oblicze wojny w Ukrainie – w mediach, na ulicach, czy w drugim człowieku.
Jednakże pośród tego całego zamętu niezwykle budującym okazało się zjednoczenie ludzi chcących nieść pomoc i podzielić się tym, co mają. Zbiórki w różnych miejscach pokazują, że możemy i chcemy pomagać. W wielu polskich rodzinach schronienie znalazły setki tysięcy uchodźców. A ci, którzy ciągle do nas przyjeżdżają, mogą znaleźć informacje, podstawowe produkty oraz ciepłe posiłki w niemalże każdym zakątku Polski.
Do pomocy przy takim punkcie informacyjnym – tworzonym przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej oraz Arcybractwo Miłosierdzia – włączyli się stypendyści Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Na krakowskim dworcu przy peronie 1 pomagają zaopatrzyć się uciekającym przed rosyjską agresją w potrzebne rzeczy: artykuły żywieniowe, kosmetyki, produkty dla dzieci, ubrania, zabawki, koce, karimaty, a nawet wózki czy nosidełka. Wolontariusze chcą pokazać, że po tej długiej i ciężkiej drodze, tu, w Polsce, uchodźcy mogą czuć się bezpiecznie i są otoczeni opieką.
Niesamowitym jest to, że wszystkie potrzeby są na bieżąco zaspokajane – prowadzona jest ciągła zbiórka, więc braki niemalże od razu są uzupełniane. Dary przynoszone są od różnych instytucji, wspólnot, ale też pojedynczych rodzin, które gotowe oferować są również miejsce w swoich domach. Stypendyści Fundacji pomagają w ich szybkiej i skutecznej dystrybucji oraz udzielają wskazówek, jak gdzieś dotrzeć, kupują bilety, wydają jedzenie, a także prowadzą do punktu przy dworcu, gdzie Caritas oferuje ciepły posiłek.
Tym, co niezwykle ubogaca, jest także sam kontakt z druga osobą. Kiedy patrzy się uchodźcom w oczy, w sercu rodzi się ogromne współczucie. Ma się te świadomość, że za każdym z tych oczu kryje się historia, jakaś przeszłość, kryje się radość, ale też ból. Wzruszenie budzi ogromna wdzięczność tych ludzi, często za najdrobniejsze rzeczy. Nie można przejść obojętnie wobec wypowiadanego z tak wielkim przejęciem prostego, szczerego „Дякую” (dziękuję).
Przez krakowski punkt informacyjny przy peronie 1 przechodzą naprawdę różni ludzie: matki z dziećmi, bardziej lub mniej liczne rodziny, seniorzy, młodzi szukający pracy, by móc zaopiekować się bliskimi – często bezradni, smutni i niepewni. I rolą stypendystów jest właśnie to, by choć częściowo zrzucić z nich ten bagaż ciężkich emocji, a to miejsce wypełnić swoim zrozumieniem, otwartością i serdecznością.
Bariera językowa praktycznie nie istnieje – wolontariusze dogadują się z przychodzącymi po polsku, angielsku, czasem ukraińsku, a w przypadku, gdy rozmówcy nie znają danego języka – na migi. Jednakże mowa naszych sąsiadów ma na tyle cech wspólnych, że komunikacja przebiega zazwyczaj dość sprawnie.
Poruszenie jest dwustronne – my nie wiemy, z kim będziemy obcować, a uchodźcy nie wiedzą, dokąd tak naprawdę idą. Naszym zadaniem jest jednak – pomimo wszelkiej niepewności – powitać ich z otwartością, życzliwością i szacunkiem, by w końcu w sercu każdego z nas zagościł pokój, by każdy mógł czuć się bezpiecznie. To, co nasi stypendyści ofiarują przyjeżdżającym, to właśnie rozmowa, obecność i cierpliwa posługa. Bo to młodzi tworzą nową historię. A w naszej historii jest także miejsce dla naszych braci z Ukrainy.
Julia Cich