Stypendyści pielgrzymujący do Rzymu

Stypendyści wrócili właśnie ze Spotkania Młodych Taize w Rzymie i opowiadają nam swoje wrażenia.

Młodzi Polacy przybyli na spotkanie w imponującej liczbie 12000, co stanowiło trzecią część wszystkich uczestników. Wśród nich znalazło się sporo stypendystów, ponieważ ich marzeniem było zobaczyć Ojca Świętego.

– Wyjazd był drogi, ale przez wiele miesięcy wcześniej sprzedawaliśmy książki, aby zdobyć dofinansowanie – opowiada Agnieszka. – Zarobione pieniądze sprawiedliwie podzieliliśmy. Studenci dostali więcej, absolwenci trochę mniej. W Rzymie podzielono nasz autokar, dziewczyny spały w wielkiej sali w jednej parafii, chłopcy w drugiej parafii. Po drodze zwiedzaliśmy Florencję. W samym Rzymie spotkaliśmy mnóstwo stypendystów z innych regionów Polski.

Pogoda we Włoszech jest o tej porze roku wyjątkowa, w dzień temperatura dochodziła do 14 stopni. Jeśli świeciło słońce, pielgrzymi mogli nosić krótkie rękawki. Natomiast wieczory były dość chłodne.

– Ale i tak do zdjęć ściągaliśmy kurtki – śmieje się Agnieszka.

Podczas spotkania z Ojcem Świętym stypendystom udało się zdobyć miejsce w pierwszym sektorze.

– Mieliśmy to wielkie szczęście – mówi Ilona, – że przejechał samochodem tuż koło nas i mogliśmy widzieć go wyraźnie.

Spotkanie wraz z dojazdem trwało ponad tydzień, dni były dokładnie zapełnione: spotkania w grupach, zwiedzanie Rzymu, a wieczorami modlitwy kanonami z Taize. Pielgrzymi byli karmieni oczywiście włoskim jedzeniem.

Angelika Greniuk, stypendystka studiująca dziennikarstwo odbywała w tym czasie praktykę w Radiu Watykanskim, jej zadaniem było nagrywanie materiałów z czuwan modlitwenych i rozmów z pielgrzymami, a później montowanie ich w studiu.

– Największe wrażenie na pielgrzymach zrobiło spotkanie z Ojcem Swiętym, urzekła ich jego pokora, wzruszyło wspólne milczenie i śpiew.

Wspólnota ekumeniczna z Taize została założona w 1940 roku przez nieżyjącego już Brata Rogera: Podczas wojny bracia nieśli pomoc poszkodowanym i uciekinierom. “Od czasu mojej młodości nie opuszczała mnie ta intuicja: życie wspólnoty może stać się znakiem, że Bóg jest miłością i tylko miłością. Stopniowo rosła we mnie pewność, że istotne jest stworzenie wspólnoty mężczyzn, gotowych oddać całe swoje życie i dążących do tego, by się rozumieć i zawsze sobie przebaczać, wspólnoty, dla krórej najważniejsze byłyby dobroć serca i prostota.”  Dziś małą wioskę Taize we Francji odwiedzają tłumy pielgrzymów,  a wspólnota organizuje uroczyste powitanie każdego Nowego Roku w dużych miastach Europy dla młodzieży. Istotą tych spotkań są śpiewy i czuwania modlitewne.

BW