Jedna z naszych stypendystek wystąpiła z propozycją- „ może pójdziemy na łyżwy?”
-Żaden problem! W ustalonym terminie część szczecińskiej wspólnoty Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia uwielbiająca sporty zimowe wybrała się na łyżwy.
Przy akompaniamencie tanecznej muzyki, mimo kilku upadków, siniaków i otarć, bawiliśmy się świetnie i pokazaliśmy, jaka z nas zgrana ekipa, nie tylko w czasie organizacji Dnia Papieskiego, wspólnych rekolekcji wielkopostnych, ale także w
czasie całego roku akademickiego. Jedni radzili sobie znakomicie, inni troszkę gorzej, ale zawsze mogli liczyć na cenne wskazówki tych bardziej zaawansowanych. Jazda w tył, czy też slalomem nie okazały się takie trudne. W czasie zabawy zrobiliśmy kilka pamiątkowych ujęć, a sądząc po zadowolonych minach, godzinna sesja to chyba za mało. Ale nic nie stoi na przeszkodzie i być może wybierzemy się tam jeszcze raz.
Polecamy wszystkim niezdecydowanym, bo to wspaniała zabawa i wielka uciecha !!!
„Szlachetna paczka” w naszym wykonaniu
Ciężko spotkać osobę, która nie słyszała o tej inicjatywie. W czasie świąt, tym wyjątkowym okresie, każdy chce być zauważony i mieć świadomość, że ktoś inny o nim pamięta, że jego los nie jest komuś obojętny.
Właśnie dlatego stypendyści ze szczecińskiej wspólnoty Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia dołączyli do tego szlachetnego projektu. Nasz opiekun duchowy pomógł w znalezieniu potrzebującej rodziny, a po sprawnej składce od stypendystów przyszedł czas na wielkie zakupy. Na nie wybrały się nasze trzy najbardziej doświadczone w tym fachu stypendystki. Lista potrzeb była długa, ale oprócz podstawowych produktów, potrzebnych do przygotowania wigilijnej kolacji, znalazło się też miejsce na małe upominki i słodycze dla maluchów. Ze spakowanymi starannie podarunkami, prosto ze sklepu, umówionym transportem dziewczyny ruszyły do rodziny.
Na miejscu radości nie było końca. W kilkanaście osób, tak naprawdę niedużym nakładem sił sprawiliśmy komuś największą możliwą radość. Gdy spotykamy takich ludzi, którzy nie wiedzą, jak dziękować i nie mogą powstrzymać łez, jeszcze mocniej możemy przekonać się, że warto pomagać, a dobro, które ofiarujemy na pewno do nas wróci. Mamy nadzieję, że święta w tej rodzinie były tymi wymarzonymi, bo chociaż najważniejsze to być w tym czasie z bliskimi, warto zadbać, aby każdy miał zapewnione godne warunki.
Orszak Trzech Króli w Szczecinie
Siarczysty mróz, czerwone nosy, lecz rozgrzane od śpiewania kolęd i pastorałek gardła- tak wyglądał Orszak Trzech Króli w Szczecinie. Ciepło ubrani, z charakterystycznymi żółtymi chustami na plecach ruszyliśmy razem z mieszkańcami miasta w drogę.
Począwszy od dziecka, przez studenta, do starszego pana- każdy na głowie miał
koronę, w dłoni śpiewnik z kolędami. Kilkaset osób idzie równym tempem ulicami
miasta? To musi być 6 stycznia.
W dzień wolny od pracy i nauki, zamiast zostać w domu, każdy mógł udać się z
nami, by świętować ten wielki dzień. Włączyliśmy się także w organizację marszu,
nasi stypendyści nieśli chorągwie, natomiast stypendystki pomagały utrzymać piękny śpiew przez cały marsz.
Spokojnym krokiem mijaliśmy kolejne stacje, na których odbywały się piękne
części artystyczne, pokazy z użyciem ognia i wspaniała atmosfera. Teoretycznie długa trasa marszu okazała się niestraszna nawet najmłodszym uczestnikom, a Ci najbardziej zziębnięci mogli liczyć na gorącą herbatę.
Centralne obchody Orszaku Trzech Króli w Szczecinie zakończyły się na Placu Lotników, gdzie wspólnie wykonaliśmy kilka kolejnych kolęd, a na scenie wystąpiły dzieci z Collegium Salezianum.