Poniedziałkowy poranek – właśnie świta. Wioska jest jeszcze zanurzona w przyjemnym śnie, gdy nagle rozlega się pisk młodych dziewcząt – opis, który mógłby być początkiem dobrego dreszczowca jest w rzeczywistości relacją z Lanego Poniedziałku na Kaszubach. Bowiem, gdy zapytałem o zwyczaje wielkanocne w rodzinnych stronach stypendystów, w tym o śmigusa dyngusa, zostałem skarcony przez stypendystkę imieniem Emanuela: Dawid, Dyngus na Kaszubach, to nie lanie się wodą, ale „dyngowanie”, czyli bicie jałowcowymi gałązkami po nogach dziewcząt. Im bardziej pokłute były ich nogi, tym większe miały powodzenie.
Palma bije, nie zabije
Okazuje się zatem, że to co dla większości Polski oznacza zwyczajowe oblewanie się wodą, a właściwie, jak głosi tradycja, oblewanie wodą niezamężnych panien, może mieć zupełnie odmienny wymiar w innym regionie kraju. Drążąc dalej ten temat, jednocześnie korzystając z nieprzebranej bazy wiedzy o Polsce, jaką są nasi stypendyści, ich pochodzenie, historia, zwyczaje, których są uczestnikami, można natrafić na prawdziwe etnologiczne cuda. Jednym z najciekawszych pod względem tradycji dni jest Niedziela Palmowa – najczęściej wygląda tak, że parafianie przygotowują sobie palmy, z którymi później idą do kościoła. Okazuje się jednak, że można iść krok, dwa, a nawet… osiemnaście metrów dalej – właśnie tyle mierzyła sobie największa palma zrobiona na konkurs w Chełmsku Śląskim, skąd pochodzi Magda Zbrzyzny – ten konkurs to doroczna tradycja, do rywalizacji stają mieszkańcy okolicznych wiosek, szkoły, koła gospodyń wiejskich, czy zespoły wolontariackie, tak jak ten, do którego należy Magda. Dziewczyna opowiada, że oprócz konkursu „palmowego” zwyczajem jest u niej to, iż w procesji dookoła rynku miasta uczestniczy osoba przebrana za króla dosiadająca osiołka – żeby upamiętnić wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. Warto też przypomnieć ludowe rymowanki związane z przyniesieniem już poświęconej palmy do domu: To nie ja Cię biję, to palma Cię bije – za sześć dni i sześć nocy doczekasz Wielkanocy – tak Niedzielę Palmową kojarzy Ania Kuczmejno.
Dwanaście krzyży
W Wielki Piątek lub tydzień przed nierzadko organizowana jest Droga Krzyżowa ulicami miast. Tak dzieje się między innymi u Julianny Przybyłowskiej z Krynek, gdzie trasa biegnie ulicami miasteczka. Przedstawiciele różnych środowisk (bank, szkoła, straż graniczna) niosą krzyż przez jedną stację i przygotowują rozważanie, uczestnicy nabożeństwa mają w ręku zapalone świece. Na końcu krzyż ustawia się na rynku, na wylocie jednej z 12 ulic (przy pozostałych ulicach również stawia się krzyże). Także dzięki tej tradycji moja miejscowość z każdej strony jest strzeżona przez Pana Jezusa – mówi Julianna.
Co powiedział Jezus, gdy zmartwychwstał?
Warta przy grobie Pana Jezusa pełniona przez strażaków z OSP czy młodzież to tradycja w całej Polsce. Ale już w niewielu miejscach odbywa się uroczysta procesja z chorągwiami, feretronami, gdzie dziewczynki sypią kwiatki, a chłopcy niosą różaniec. Ada Antoszczuk, mieszkanka Skrzeszewa, dopiero niedawno odkryła, że w większości kraju w Wielką Sobotę rozpala się ognisko, podczas gdy u niej pali się ciar – specjalny krzak z kolcami, dla upamiętnienia korony cierniowej. Wierni przynoszą do domu przynajmniej jedną spaloną gałązkę krzaku, która ma bronić przez szatanem. Gdzie indziej ze święconką chodzi się trzy razy wokół domu, na znak że Chrystus zmartwychwstał dnia trzeciego. Z kolei Beata Kubica chwali się, że w jej rodzinnych stronach po porannej Mszy Świętej niemal biegnie się do domu, bo kto pierwszy przestąpi próg krzyczy Jezus Zmartwychwstał! – wtedy jeden z domowników musi odpowiedzieć: Tak? I co powiedział? – Że i my zmartwychwstaniemy! I z nim królować będziemy! Dopiero później rodzina może zasiąść do śniadania, na którym głównym daniem jest jajecznica. A jak mówi Beata, trzeba zbić trochę jajek, żeby nasycić trzynaścioro domowników.
Wielkanocna trasa modlitewna
Równie ciekawa tradycja panuje w diecezji zamojsko-lubaczowskiej, z której pochodzi Maria Koziara – U nas już od Wielkiego Piątku jeździ się po okolicznych parafiach, by wejść na kilka minut do kościoła, pomodlić się, zaśpiewać. Bardzo często więc można spotkać rodzinę, przyjaciół, a nawet miłość życia – Marysia opowiada, że jej przyjaciółka właśnie w taki sposób poznała swojego obecnego chłopaka. Stypendysta co rok odbywa trasę Biłgoraj – Hedwiżyn – Tereszpol – Zwierzyniec – Szczebrzeszyn – Wielącz – Bodaczów – Zamość, gdzie zagląda do aż pięciu kościołów. Była przekonana, że podobny zwyczaj panuje w całej Polsce, okazuje się, że nie do końca tak jest.
Odkryj tajemnicę
Kończąc ten przegląd tradycji polskich chciałbym w imieniu wszystkich stypendystów oraz Zarządu i pracowników Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” życzyć wszystkich dobrego przeżycia Zmartwychwstania naszego Pana – Jezusa Chrystusa – obyśmy wszyscy potrafili otworzyć się na drugiego człowieka i każdego dnia odkrywać nowe tajemnice ukazywane nam przez Boga. Wesołego Alleluja!
Dawid Małkowicz