„Wątpliwości stypendysty przed pierwszym wakacyjnym obozem.
Historia, która zdarzyła się naprawdę”.
Dawno, dawno temu w małej miejscowości w województwie kujawsko-pomorskim mieszkał pewien stypendysta (był to człowiek odważny o wielkim sercu) , który kilka miesięcy wcześniej otrzymał wielką pomoc od Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia w postaci stypendium.
Już składając wniosek młody wtedy chłopak odwiedził stronę dzielo.pl i zaczął przeglądać galerię zdjęć. Co było w niej umieszczone? Zdjęcia z obozów organizowanych przez FDNT. Po chwili oglądania stwierdził on, że wszyscy w żółtych koszulkach tworzą jedną wielką rodzinę. Rodzinę skupioną wokół Jana Pawła II. Nigdy wcześniej ten chłopak nie widział na zdjęciu ani w rzeczywistości tylu młodych twarzy w świątyni Pana. Był to piękny widok i zrozumiał, że takich jak on jest więcej. Z niecierpliwością czekał na informacje o wakacyjnym obozie.
I stało się: ojciec chłopaka przyniósł do domu list z informacją, gdzie miał odbyć się kolejny obóz. Okazało się że po raz pierwszy stypendysta spędzi swoje wakacje na Górnym Śląsku. Nigdy wcześniej nie zostawiał on na tak długo domu. Rodziców nie było stać na opłacenie kolonii dla syna. Może i chłopak był przestraszony przed pierwszym w życiu wyjazdem, ale z pewnością szczęśliwy. Z niecierpliwością odliczał dni do swojej wielkiej wakacyjnej przygody.
Z racji tego, że stypendysta mieszkał w diecezji gnieźnieńskiej, podróż na Górny Śląsk rozpoczął w pierwszej stolicy Polski. Chłopak nie był pewien, kogo spotka więc, żeby się nie nudzić nagrał sobie na MP3 kilkadziesiąt piosenek. Wsiadając z innymi stypendystami do autokaru zauważył, że inni też wpadli na podobny pomysł z nagraniem muzyki. Chłopak zasmucił się że będzie się 2 tygodnie nudził, aż tu nagle ksiądz koordynator zarządził postój. Na małej polanie po raz pierwszy wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać. To było niesamowite uczucie: ok 30 osób które do tej pory były sobie obojętne stały się dla siebie przyjaciółmi. Od tej chwili chłopak wiedział, że z pewnością pozna jeszcze wielu przyjaciół. MP3 ze słuchawkami wylądowały na dnie plecaka a nasz dzielny podróżnik zaprzyjaźniał się z innymi.
Po długiej podróży dotarli wszyscy na miejsce, a konkretnie do Piekar Śląskich. To, co znowu stypendysta zobaczył, było nie do opisania. Wszyscy ściskali się radośnie, śpiewali, wszyscy byli uśmiechnięci i otwarci na nowe znajomości. Od tego dnia nasz dzielny bohater miał znajomych z całej Polski. Poczuł się on jak jakiś biznesmen- „mam znajomych w całej Polsce” -chwalił się przez telefon. Rodzice cieszyli się szczęściem syna i nawet rozłąka nie była dla nich taka straszna.
I nadszedł ten dzień, Msza Święta na inaugurację obozu. Był to wspaniały widok, kiedy stypendysta zobaczył ponad 2 tysiące swoich rówieśników na mszy. Wszyscy ubrani byli w żółte koszuli i posiadali niecodzienniki, w których spisane zostały słowa niektórych pieśni.
Każdy śpiewał donośnym głosem na cześć Pana. Chłopak aż poczuł ciarki na plecach gdy cała Bazylika zaczęła rozbrzmiewać śpiewem tylu młodych osób. Było to piękne uczucie.
Cały obóz był cudowny. Pogoda piękna, stypendystki piękne, wychowawcy troskliwi i wszyscy tworzyli zgrany zespół. Po obozie znajomości przetrwały. Były to czasy „Naszej klasy”, więc kilka dni po obozie liczba znajomych znacząco się zwiększyła. Kontakt z wieloma osobami został utrzymany i w głowie chłopca zrodziło się pytanie. DLACZEGO WAKACJE SĄ RAZ W ROKU? oraz Dlaczego nikt jeszcze nie wynalazł maszyny, która mogłaby nas teleportować? Z racji sporej odległości, pozostawały tylko smsy i rozmowy przez internet. Chłopak z niecierpliwością czekał na kolejny obóz by znowu spotkać swoich przyjaciół oraz innych nowych stypendystów, a chłopak ten zwie się Bartosz Głowacki.