Mówią, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Kto by jednak rozumiał to powiedzenie dosłownie? Z pewnością nie ja. Kiedy jednak przyszło mi stanąć na placu św. Piotra w pewien słoneczny lutowy poranek, zrozumiałem, że jednak tkwi w nim trochę prawdy.
Drogę można pojmować nie tylko jako ubity grunt, kocie łby, asfalt. Mówi się w końcu też o drodze życiowej, jako celu czy sposobie życia. Na niej to właśnie pojawiła się w moim przypadku możliwość odbywania stażu w sekcji polskiej Radia Watykańskiego. Takiej propozycji nie można było powiedzieć nie, pomimo tego, że mój pobyt w Wiecznym Mieście miał zaczynać się w połowie sesji i trwać aż dwa miesiące. Wszystko da się przecież pogodzić, jeśli tylko wystarczająco mocno tego pragniemy. Rzym, Watykan, Radio Watykańskie – kto by nie chciał tu być! Błagając profesorów o wcześniejsze przeegzaminowanie, zdołałem przebrnąć przez sesję na tyle szybko, że moi znajomi nie zdążyli nawet jej zacząć. Potem było już z górki. Rozmówki polsko włoskie, duża walizka, bilet w kieszeni, strach w oczach – to wszystko, co towarzyszyło mi na lotnisku, w dniu rozpoczęcia mojej włoskiej przygody.
Nie byłoby mnie tam jednak, gdyby wcześniej na mojej drodze nie pojawiła się Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Jako laureat Konkursu akademickiego im. Bpa Jana Chrapka, stałem się częścią „żywego pomnika Jana Pawła II”. To duże wyzwanie ale też i wielka pomoc w kroczeniu po życiowej drodze we właściwym kierunku. To dzięki Fundacji miałem możliwość poznania wielu fantastycznych ludzi, a dziś przyjaciół, z całej Polski. Dzięki niej również mogłem zasmakować pracy w Radiu Watykańskim, w historycznej redakcji, będącej świadkiem wielu znamienitych pontyfikatów, w tym także tego szczególnego, pontyfikatu Papieża Polaka. To właśnie w kierunku jego grobu powędrowały moje kroki, gdy tylko znalazłem się we Włoszech. Gdzie indziej mógłbym w końcu się udać, niż do patrona Fundacji, której tyle zawdzięczam?
Będąc tu już miesiąc, mogę już spokojnie powiedzieć, że zawdzięczam jej jeszcze jedną rzecz – wspaniały staż w wyjątkowym miejscu. Przez te kilka tygodni w Radiu Watykańskim nauczyłem się bowiem chyba więcej niż przez kilka semestrów na uczelni. Począwszy od nauki czytania (tak, tak, to wcale nie taka oczywista umiejętność), montażu materiału dźwiękowego, aż po tajniki pracy dziennikarskiej oraz zagmatwane niuanse teologii i prawa kościelnego (tu chylę czoła przed Panem Aleksandrem z redakcji).
Dziękuję wiec wszystkim tym, dzięki którym moja włoska przygoda dalej trwa. Dziękuje wspaniałemu zespołowi sekcji polskiej, życzliwym ludziom i przyjaciołom których w tym czasie spotkałem, oraz przede wszystkim Fundacji, dzięki której tu jestem. Dziękuje za to, że pojawiając się w moim życiu, pomogła mi znaleźć jego właściwy kierunek. Kierunek, który sprawił, że ta droga, jak w przysłowiu, zaprowadziła mnie do Rzymu!
Tomasz Reczko / FDNT