W czwartkowe popołudnie Bazylika Św. Floriana po brzegi wypełniła się stypendystami krakowskiej wspólnoty akademickiej Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Powód – comiesięczne spotkanie w ramach „aktywnego wyjścia”. Tym razem zamiast pierwszoligowego meczu siatkówki i hokeja bądź zabawy na lodowisku czy wyjścia do teatru – przybrało ono inną formę: wspólnie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej i spotkaniu z panią Janiną Sitnik-Włoch.
O tajemniczym gościu wiedzieliśmy tylko tyle, że fundację poznała podczas zeszłorocznego Dnia Papieskiego, w którym brała udział. I jak sama mówi, nasi stypendyści bardzo jej się spodobali. Wtedy też opowiedziała kilku z nas o swojej znajomości z kardynałem Wojtyłą, a to zrodziło pomysł na zorganizowanie spotkania dla całej wspólnoty krakowskiej.
Już na samym początku Pani Janina starała się wytłumaczyć nam, dlaczego postać Jana Pawła II odegrała w jej życiu tak ważną rolę. I jak wspomina: oprócz tego, że kardynał Wojtyła był znakomitym nauczycielem i pedagogiem, z pośród innych wyróżniała go wyjątkowa uważność. A troska- z jaką podchodził do młodych, a której nie zmienił nawet nadmiar obowiązków, jakie pojawiły się na jego głowie wraz z czerwoną piuską – stała się jego znakiem rozpoznawczym. „Ksiądz kardynał był dla nas w każdej chwili dostępny. To było niesamowite. Nigdy nie dawał nam odczucia, że się śpieszy, choć było wiadomo, że miał bardzo dużo pracy czy spraw do załatwienia”.
Pani Janina wychowała się w Domu Dziecka, więc jak sama przyznaje, nie wiedziała, czym jest rodzina. Jej mama zmarła, gdy kobieta miała rok, a ojca zabili gestapowcy. I dopiero na studiach poczuła, czym jest Kościół. Jak wspomina: Wojtyła jak tylko miał czas, przychodził, żeby spotkać się z młodzieżą. I choć później był bardzo popularny, to na samym początku młodzi go nie rozumieli. „Na pewno wyróżniała go ogromna, prawdziwa i wielka odwaga mówienia. Nie krzyczał, ale tłumaczył. Kiedy wydano list biskupów polskich do biskupów niemieckich z prośbą o pojednanie – my nie potrafiliśmy tego zrozumieć. Bardzo ciężko było przebaczyć, więc młodzież, która tego nie rozumiała – całkowicie odrzuciła Kościół. Bo każdy z nas miał w rodzinie kogoś, kto zginął podczas II Wojny Światowej. Nie czuliśmy się gotowi przebaczyć, a nikt nie może tego zrobić za mnie, więc przez cały ten czas prowadzone były dyskusje, kłóciliśmy się z kardynałem. I on chodził do kościoła św. Anny i cierpliwie nam to tłumaczył. Bo dla Jana Pawła II każdy człowiek był ważny. Był jak starszy kolega, który dużo wiedział i umiał, więc należał mu się szacunek.” – dodaje.
Wśród wielu wspomnień nie mogło zabraknąć również opowieści o dniu wyboru na Stolicę Piotrową naszego Patrona. „Jak Jan Paweł II został wybrany na Biskupa Rzymu, to w Polsce było totalne szaleństwo. Polska odżyła, zmieniła się zupełnie. Wtedy ludzie szli z Huty na piechotę do Krakowa. A moja kilkuletnia córka, gdy zobaczyła moment, w którym nowo wybrany papież stanął w oknie, to krzyknęła <<Mamo, mamo! Popatrz się, popatrz, kardynał idzie do komunii!>>” I takich anegdot podczas ponad godzinnego spotkania było bardzo wiele. Pani Janina z wielką pasją i wdzięcznością opowiadała nam, co do jej życia wniosło spotkanie Karola Wojtyły. Na sam koniec zapytana o to, czego chciał nauczyć ich Jan Paweł II odpowiedziała: „ Ojciec Święty chciał przede wszystkim przekazać młodym polskość. Wiarę. To, że najważniejsza jest rodzina, że żyjemy w kraju chrześcijańskim, że nie można patrzeć na proste życie, ale robić takie rzeczy, które nadadzą mu sens.” I z tym dobrym słowem oraz życzeniami wiary, i tego, byśmy pielęgnowali w sobie patriotyzm – rozeszliśmy się w ten czwartkowy wieczór do domów.
Karolina Bonk