Kilka dni temu ze smutkiem w oczach maturzyści oraz wolontariusze opuścili bieszczadzkie Myczkowce. Obóz stypendystów Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” zakończył się Mszą Świętą, a wszystkim uczestnikom, jak każdego roku, żal było kończyć obóz i wyjeżdżać.
Przez dokładnie tydzień tegoroczni maturzyści mieli czas, aby się wzajemnie poznać, zaprzyjaźnić. Ale był to czas nie tylko integracji i zabawy, ale także modlitwy i nauki. Ci młodzi ludzie, którzy za chwilę wkroczą w studenckie życie mogli znaleźć chwilę, aby wyciszyć się, aby na nowo odnaleźć w swoich sercach Boga. Z pewnością pomogły im w tym prowadzone Kwadranse z Papieżem Franciszkiem, konferencje prowadzone przez księży, czuwania, a przede wszystkim – Dzień Skupienia i wyjątkowa Droga Krzyżowa prowadzona bieszczadzkim szlakiem.
Z błyskiem w oku stypendyści wspominają warsztaty, które zostały dla nich zorganizowane. Mogli dowiedzieć się więcej o podróżowaniu – to za sprawą spotkania z absolwentką programu stypendialnego Bernadettą Baran, autorką książki „100 pomysłów na podróżowanie”. Bernadetta opowiedziała młodszym kolegom o sposobach na tanie i ciekawe podróżowanie i poznawanie świata. Dużym zainteresowaniem cieszyły się również warsztaty fotograficzne prowadzone przez Krystiana Szczęsnego, który podobnie jak Bernadetta jest absolwentem. Krystian zdradził maturzystom tajniki fotografii, ale przede wszystkim zapoznał ich z podstawowymi zasadami robienia zdjęć.
Prawdziwą perełką tegorocznego obozu okazała się konferencja i cykl spotkań „Rozwinąć skrzydła”. Prowadzący, ks. Grzegorz Polok, w wyjątkowy sposób przyciągnął uwagę wszystkich obecnych na obozie w Myczkowcach. Dzięki indywidualnym spotkaniom z Księdzem Grzegorzem, stypendyści mogli dowiedzieć się więcej o sobie, mogli zrozumieć siebie, swoje potrzeby i marzenia.
Wszyscy opuścili Myczkowce z sercami pełnymi radości i wiary. Był to czas niezwykle owocny – nie tylko dla samych uczestników obozu, ale również dla wolontariuszy i wszystkich tam obecnych. Obóz maturzystów stypendyści z pewnością zapamiętają do końca życia, a wspomnieniami jeszcze nie raz będą wracać do Myczkowiec i na bieszczadzkie szlaki. Najważniejsze jednak są więzi i przyjaźnie, które przez ten czas zdążyły się nawiązać.