Myślę, że z tym stwierdzeniem zgodzi się niemal każda wspólnota stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. Dzień Papieski to nie tylko 13 października! Jest to przede wszystkim wiele dni intensywnej i zawsze (mamy nadzieję) owocnej pracy księży koordynatorów, pracowników fundacji no i oczywiście stypendystów. Postaram się pokrótce opisać, jak proces ten odbywał się w Łodzi.
Spotkanie w okolicach kwietnia/maja było początkiem organizacji Dnia Papieskiego. Zaczęło się jak zwykle: wspólne opracowywanie planu działania, pomysły zapisywane hurtowo na kartkach oraz masa rąk w górze chętnych do pracy.
W sierpniu zapaliła się nam czerwona lampka: „W sumie to można by było zacząć coś robić.” Wykonaliśmy krok do przodu – wyznaczyliśmy osoby odpowiedzialne za konkretne zadania. Co najważniejsze – poczuliśmy progres. Jednak z racji tego, że żyliśmy jeszcze wakacjami, całą resztę przygotowań odłożyliśmy „na potem”.
Połowa września przyniosła nam już jakieś konkrety. Odbywały się, wielokrotne, nieraz żmudne „pielgrzymki” do łaskawych sponsorów, spot i plakat były już w trakcie realizacji, gra miejska znajdowała powoli swoich zawodników oraz twórców poszczególnych konkurencji, a także (co istotne) prawie wszyscy stypendyści wrócili z wakacji. Spotkanie u księdza koordynatora zakończyło się wyśmienitą jajecznicą z nastu jajek i ustaleniem daty kolejnego spotkania na 1 października.
Wraz z początkiem roku akademickiego zdaliśmy sobie sprawę, że zostały nam 2 tygodnie, a jeszcze tyle do zrobienia! Zaczęliśmy od sprawozdań dotyczących tego, co jest jeszcze do „ogarnięcia”. Wydelegowaliśmy do poszczególnych zadań stypendystów dłużej wypoczywających. Efekty spotkania można było dostrzec natychmiast po powrocie do domu i włączeniu Facebooka. Grupa fundacyjna, „zaspamowana” prośbami, rozkazami i nieodłącznymi tabelkami do wpisywania się, stale dostarczała nam facebookowych powiadomień.
W niedzielę poprzedzającą Dzień Papieski (6 października), nasi stypendyści ruszyli na wędrówkę po parafiach. Biorąc czynny udział w liturgii słowa oraz dając świadectwo o fundacji i jej podopiecznych, zapraszaliśmy wszystkich łodzian na obchody Dnia Papieskiego, tuż obok katedry. Zauważyliśmy, że taka „chodząca reklama” do mieszkańców przemawia najbardziej. Pozostało trzymać kciuki i mieć nadzieję, że wszystko się uda!
Nareszcie nadszedł „sądny dzień” – 13 października.
Okazało się, że wysiłek włożony w przygotowanie XIII Dnia Papieskiego w Łodzi, nie poszedł na marne i możemy śmiało powiedzieć – udało się! Ulice promieniały od żółtych balonów i stypendystów dzielących się z łodzianami słodkościami. Najwięcej działo się w samym centrum miasta, czyli obok katedry łódzkiej. Ci stypendyści, którzy tam pozostali, energicznie zachęcali wszystkich przechodniów do wspólnej zabawy. Mikrofon przechodził z rąk do rąk i nawet w deszczowej pogodzie, która PRÓBOWAŁA pokrzyżować nam plany, nie daliśmy za wygraną! Atrakcje dla dzieci, eksperymenty chemiczno-fizyczne, wojskowi prezentujący sprzęt Lotniczej Marynarki Wojennej, a także quiz wiedzy o Janie Pawle II – z tego wszystkiego mieszkańcy Łodzi mieli możliwość korzystać podczas festynu. Dużo frajdy wzbudzała także obecność szczudlarzy rozdających krówki i balony. Naszych stypendystów można było znaleźć nie tylko na ulicach, ale również ZOO. TVP Łódź także zainteresowała się tym, co się dzieje w trakcie Dnia Papieskiego w naszym mieście i krótką relację z tego wydarzenia już wieczorem można było znaleźć w Łódzkich Wiadomościach Dnia.
16. października czekało nas już ostatnie wydarzenie związane z Dniem Papieskim, czyli organizowana we współpracy z Caritasem, gra miejska. Łódzka młodzież dzielnie zmagała się z zadaniami i niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Jedno z zadań polegało na ich „koncercie” w jednym z przejść podziemnych, gdzie w repertuarze musiały znaleźć się utwory takie jak np.: Barka czy Prząśniczka. Po trzech godzinach rywalizacji przyszedł także czas na poczęstunek. Różnice punktowe były minimalne. Wyłoniliśmy i nagrodziliśmy zwycięzców.
Tak zakończyła się nasza przygoda z XIII Dniem Papieskim. Teraz „wrzucamy na luz” i cieszymy się z takiego właśnie przebiegu całej imprezy, a już niebawem przyjdzie kolejny maj i ponownie zaczniemy „intensywne” przygotowania.