„Chciałam potwierdzić, że zostałaś przyjęta na dwumiesięczny staż w biurze poselskim w Brukseli.” – jak tylko zobaczyłam maila z tym zdaniem, nie mogłam powstrzymać radości, a był to sam początek wakacji. Miałam dużo czasu na załatwienie formalności na uczelni i przygotowanie rodziców na to, że dwa pierwsze miesiące nowego roku akademickiego spędzę ponad 900 km od domu, w dodatku w obcym kraju.
Szybko kupiłam bilety i przewodnik z mapą miasta, bo lubię się przygotować. Całe wakacje nie myślałam o niczym innym jak o Brukseli. Dopiero na dwa tygodnie przed wyjazdem zaczęłam się bać. Przerażała mnie perspektywa tego, że będę sama w obcym kraju, że nie będzie z kim porozmawiać lub wyjść na spacer. Choć z wykładowcami wszystko było uzgodnione i praktycznie mogłam wsiadać w samolot i lecieć to paraliżował mnie strach.
Podobnie było przez kilka pierwszych dni tutaj, w Brukseli w pokoju przy Rue des deux Tours. Jednak szybko się okazało, że w domu, w którym wynajmuję pokój mieszka jeszcze jedna Polka, dzięki niej poznałam innych stażystów z kraju, ale też z Hiszpanii, Rumunii i Ukrainy. Świat Parlamentu Europejskiego zaczął mnie wciągać.
Teraz zajmuję się pracą biurową, ale też mogę brać udział w wielu spotkaniach, konferencjach i wystawach organizowanych w Parlamencie. Jest to wspaniała okazja do poszerzenia swojej wiedzy, nawiązania kontaktów i po prostu zobaczenia czegoś ciekawego. Atmosfera pracy jest bardzo przyjazna, na otwarciach wystaw nie ważna jest opcja polityczna bo wszyscy przychodzą tu w tym samym celu, poznać coś nowego.
A co z samą Brukselą? Moją ostoją polskości jest tu Notre Dame de la Chapelle, to właśnie tu co niedziele wielu Polaków mieszkających na stałe lub czasowo w stolicy Belgii spotyka się na Mszy Świętej. Stąd blisko jest na główny plac miasta – Grand Place. Centrum miasta jest piękne, zewsząd otaczają nas piękne kamienice, małe restauracyjki oferujące małże i inne owoce morza. A na deser możemy skosztować przepysznej belgijskiej czekolady lub ciepłych gofrów, których zapachem przepełniona jest każda ulica.
Mam to szczęście, że z mieszkania mam blisko zarówno do Parlamentu jak i do centrum, dlatego zamiast wydawać na komunikację miejską mogę nadrobić straconą w Warszawie kondycję. Warto też odwiedzić leżące niedaleko Brukseli miasta, bilety kolejowe nie są drogie a naprawdę jest co zobaczyć. Osobiście udało mi się zobaczyć Antwerpię, gdzie wybrałam się z grupką nowopoznanych osób. Bardzo ciekawie, i męcząco, spędzony dzień. Wspomnienia będą bawić jeszcze przez długi czas.
Jeśli ktoś zapytałby mnie czy warto jechać na taki zagraniczny staż i czy zrobiłabym to jeszcze raz, to pomimo początkowego strachu i poczucia samotności powiedziałabym TAK!