Przyszedłem rzucić ogień na ziemię

Basia: W niedzielę była wyjątkowo trudna Ewangelia…

Ewangelia wg św. Łukasza 12,49-53. Jezus powiedział do swoich uczniów: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej”.

Ks. Dariusz Kowalczyk: Ten fragment przypomina, że Chrystus ma być dla nas nadrzędną Wartością. Nauka Jezusa powinna być ważniejsza nawet niż więzy krwi czy powinowadztwa. Sam Jezus staje się dla mnie Bratem jeśli zachowuję Jego naukę. Przyjaciele, którzy wierzą tak jak my, niejednokrotnie są nam bliżsi niż daleka od Chrystusa rodzina. Pośród wspólnoty głęboko i dojrzale wierzących osób czujemy się jak w prawdziwej rodzinie. Myślę, że słowa te dotyczą także radykalizmu w pójściu za Jezusem, który wyraża się w postawie życiowej. To może spowodować przeróżne konflikty nawet wewnątrz rodziny.

B: Wrażenia pewnego księdza z kolędy parafialnej: Córka oznajmia rodzicom, że razem z partnerem wprowadzają się do wspólnego domu. Rodzice nie protestują, bo boją się stracić dziecko, a powinni…

Ks.: Osoba wierząca musi jasno mówić o swoich przekonaniach.  W zasadzie chodzi o nauczanie potwierdzone autorytetem Kościoła. Nie wolno nam go ukrywać. Ludzie mogą znać motywy naszej nadziei i fundamenty, na których budujemy gmach życia.  Rodzice mają prawo zwrócić uwagę dziecku nawet wtedy, gdy mają 90 lat a potomstwo 60. Upomnienie jest niezwykle trudnym zadaniem, ale ma ogromną moc. Może sprowadzić błądzącego na dobrą drogę, ostatecznie przybliżyć mu zbawienie. Czasami próba sprowadzenia kogoś na właściwy tor może się skończyć wielkim napięciem i nerwami, owym ogniem i rozłamem.

B: Nie zawsze protesty przynoszą skutek.  Pewien osiemnastoletni syn oznajmił rodzicom, że teraz będzie wierzący, ale niepraktykujący, że nie zamierza chodzić do kościoła. Motywem zmiany postawy była kpina kolegów z jego religijności. Ktoś życzliwy im poradził, aby postawić synowi ultimatum: będziesz chodził do Kościoła albo się wyprowadzasz. Rozmowy z synem nie przyniosły efektu.

Ks: Koledzy stali się ważniejsi niż Jezus, lęk przed odrzuceniem silniejszy od przekonań i prawdy … W tego typu sytuacjach trzeba jasno powiedzieć, gdzie jest prawdziwe dobro człowieka. Spotkanie z żyjącym w Eucharystii Jezusem uszczęśliwia i prowadzi do dobra, ostatecznie do nieba. Warto byłoby także pomóc synowi wzmocnić się duchowo i dodać mu odwagi, aby nie lękał się kpiny czy odrzucenia. Prawdziwi przyjaciele go nie porzucą. Jego stanowcza postawa wiary może okazać się przyczyną zmiany przekonań kolegów, którzy dziś się śmieją, ale w jakimś momencie życia docenią jego świadectwo. Prawda i dobro zawsze zwyciężają, nawet jeśli ten proces trwa dość długo. Pozostawanie pod wpływem kolegów, którzy upraszczając, „ściągają w dół”, jest narażaniem się na stratę najwyższych wartości. Po jakimś czasie pojawi się poczucie zmarnowanego czasu i gorycz utraty tego, co w człowieku najlepsze i najświętsze. Utrata bliskości Chrystusa jest stratą niewątpliwie największą.

fot. M. Ziółkowski