Dzień skupienia w Skrzatuszu – bp E. Dajczak: „Chciałem się...

W piątek, 13 lipca, stypendyści udali się do Skrzatusza – duchowego centrum diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Na miejscu zostali przywitani przez kustosza sanktuarium, ks. Wacława Grądalskiego, który przybliżył im historię Skrzatuskiej Pani – drewnianej Piety, cudownie ocalałej figurki będącej obiektem kultu za sprawą licznych cudów, które dokonały się za jej przyczyną.

Dzień skupienia rozpoczął się przemarszem z kopią cudownej figury pod namiot, gdzie Pasterz diecezji poprowadził konferencję dla studentów. Biskup podkreślał, że wizerunek Skrzatuskiej Matki nie wyraża boleści; nie jest to twarz rodzicielki po stracie ukochanego Syna. Oblicze Maryi jest łagodne i wyrażające nadzieję. Ów XV-wieczny wizerunek Matki Bożej może być odczytywany jako symbol – to, co nas rani, nie może nas zablokować ani zatrzymać w drodze do Boga. Zasługą Maryi jest jej FIAT – mówiąc Bogu „TAK”, stała się Matką Miłości Zranionej, ale i Matką Naszej Nadziei, czczoną właśnie pod tymi imionami w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.

Maryja to pierwszy wzór Kościoła. Aby uzasadnić tę tezę, biskup powołał się na Dzieje Apostolskie, w których czytamy o tym, jak Maryja wraz z uczniami trwa jednomyślnie na modlitwie, oczekując w wieczerniku na zesłanie Ducha Świętego, który da im siłę i moc.

Tak powinna wyglądać wspólnota. Tak powinna wyglądać historia mojego życia.

– zaznaczał bp Dajczak, dodając:

Patrząc na Maryję, na nowo widzimy rewolucyjną moc delikatności i czułości.

Zestawiając Maryję, która „śpiewa ewangeliczny hymn, pieśń rewolucji miłości Boga” w Magnificat oraz Maryję z wieczernika, trwającą na modlitwie, życzył stypendystom tej niezłomności i tego Ducha – wiary, niezłomnej nadziei i miłości, ponieważ „Bóg kocha to, co małe i pokorne”.

Biskup zachęcał także młodych do zadawania pytań. Kim jest dla mnie Jezus? Co mam czynić? – to tylko niektóre z nich. Zachęcał także, aby przyjrzeć się pytaniom, jakie stawia Jezus i które zostały uwiecznione na kartach Ewangelii: A wy, za kogo Mnie uważacie? Czy Mnie kochasz? Jeśli sól straci swój smak, czym ją posolić? Czemu płaczesz? Kogo szukasz? – to pytania, które mają sprowokować do zadania także sobie tych pytań i do zastanowienia się, czego młody człowiek poszukuje w swoim życiu. Bp Edward Dajczak przypomniał, że postawa człowieka, który podchodzi tylko rozumowo i definiuje różne rzeczy, jest postawą zamkniętą – w przeciwieństwie do tej, w której stawia sobie i innym pytania. Świadczy to o naszych poszukiwaniach, a dopóki szukamy prawdy, dotąd jesteśmy na dobrej drodze. Przywołane tez zostały słowa św. Jana Pawła II, który na pytanie dotyczące tego, jakie wg Niego są najważniejsze słowa Ewangelii, odpowiedział: „Szukajcie prawdy – ona was wyzwoli”.

W kolejnej części spotkania biskup zaznaczył, że jesteśmy pokoleniem, które jest najbardziej osamotnione. Nawiązał też do fragmentu listu młodych do papieża Franciszka, w związku z nadchodzącym synodem. Młodzi podkreślali m.in. pragnienie poczucia przynależności i wspólnoty, potrzebę Kościoła, który jest otwarty i serdeczny czy też oczekiwanie pomocy w odnajdywaniu własnego powołania. Mówił też o zagrożeniu dla wiary, jakim jest laicyzacja czy lęk przed unifikacją. Zaznaczył, że różnorodność jest założona i wpisana w Kościół przez samego Boga, lecz ma ona służyć budowaniu wspólnoty. Bowiem są różne dary Ducha, które mają służyć przybliżaniu człowieka do miłości Boga. Miłość zaś poznaje się przez doświadczenie. Na wzór Jana Chrzciciela, który przepowiadał Chrystusa, powinniśmy świadczyć o Bogu i do Niego prowadzić innych poprzez przykład własnego życia.

Po części konferencyjnej odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu, w trakcie której biskup przeszedł między stypendystami z Chrystusem, któremu mogli powierzyć wszystkie swoje sprawy. Szczególnego charakteru w tym czasie nadał powiew wiatru, który przywodził na myśl zesłanie Ducha Świętego, którego obecność rzeczywiście można było odczuć i który dotykał serc młodzieży.

Kończąc ten dzień, bp Dajczak zaznaczył, że spotkał się ze stypendystami, ponieważ chciał się uczyć tęsknoty młodego Kościoła.