Wspomnienia wielkanocne

Dnia 29 marca odbyło się spotkanie stypendystów ze wspólnoty łódzkiej. Studenci najpierw zgromadzili się na mszy świętej, by świętować i celebrować radosny czas wielkanocny. Następnie odbyły się wspólne gry i zabawy. Jak ten czas wspomina jedna z uczestniczek spotkania – Marika Sobczak? O tym w naszym krótkim wywiadzie.

Karina Rejs:
Za nami radosny czas świąt Zmartwychwstania Pańskiego. A dziś już normalny dzień zajęć. Czy łatwo jest wrócić do codziennych obowiązków wprost spod krzyża Pańskiego, wprost od świątecznego stołu?

Marika Sobczak:
Powrót do „rzeczywistości” po tak pięknym i radosnym czasie do łatwych nie należy- po chwilach  spędzonych w gronie najbliższych, rodziny trudno przestawić się na „tryb pracy” na najwyższych obrotach. Ale piękne wspomnienia rodzinnej atmosfery oraz radość ze Zmartwychwstania działają motywująco i dają siłę do zmierzenia się z wyzwaniami, jakie stawia przed nami codzienne życie.

K.R:
Jak to jest spotkać się ze wspólnotą, by dalej rozważać piękno Zbawienia ?

M.S.
Bardzo pozytywnie! Wspólnota stypendystów jest dla mnie jak druga rodzina i cieszę się, że w okresie wielkanocnym mogłam spędzić trochę czasu w jej gronie. Stypendyści są naładowani pozytywną energią, zarażają uśmiechem – a właśnie takimi osobami powinniśmy się otaczać. Dzięki spotkaniu, które odbyło się zaraz po świętach, łatwiej nawet było wrócić do zajęć na uczelni oraz innych obowiązków. We wspólnocie czuć jak nigdzie indziej ducha świąt i obecność Pana, a to pozwoliło dłużej cieszyć się atmosferą tego wyjątkowego okresu.

K.R:
Co jest najpiękniejszego w spotkaniach wspólnotowych ?

M.S
Jest wiele pięknych rzeczy w spotkaniach. Bardzo cenię sobie możliwość spędzenia czasu z niesamowitymi ludźmi, jakimi są stypendyści. Rodzinna atmosfera, uśmiech, życzliwość, możliwość skupienia, ale też dobra zabawa – to bez wątpienia najlepszy opis spotkań łódzkiej wspólnoty. Ważne jest również to, że we wspólnocie czuć obecność Pana.

K.R:
Czy coś szczególnego utkwiło w Twojej pamięci po ostatnim, po-wielkanocnym spotkaniu ?

M.S.
Na pewno przyjazna, rodzinna atmosfera, dzięki której powrót do codziennych obowiązków był mniej bolesny.  Widząc radosne, uśmiechnięte twarze przyjaciół, od razu wraca chęć do pracy. Bardzo miło wspominam wspólne gry i zabawy, które nie tylko nas zintegrowały jeszcze bardziej, ale też wywołały uśmiechy na twarzach stypendystów. Wspólne śpiewanie pieśni, które umiliła Jowita, grając na gitarze, pozwoliło zadbać o duchowy aspekt spotkania. Osobiście bardzo cenię taką duchową atmosferę i ona też zapadła mi w pamięć.

K.R:
Dziękuję za rozmowę!

Karina Rejs, łódzka grupa medialna